Chcę zaznaczyć, że na razie nigdzie nie znikam- zmieniam jedynie charakter i częstotliwość swoich postów. Otwieram nową kartę w swoim życiu.......
Czas, jak rzeka płynie, unosząc w przeszłość tamte dni śpiewał Czesław Niemen.
Zalew w Łopuszce Małej.
Spontaniczna, decyzja, sporządzamy plan i już pędzimy w kierunku Lipnika- w dal- przed siebie. Jest ciepło, słonecznie, na drzewach wisi jeszcze garstka liści.
W oddali kościół w Sieteszy wyróżnia się na tle pagórków i pół.Obok neogotyckiej kapliczki, z przełomu XIX i XX wieku
jest aleja lipowa, prowadzącą do lipnickiego dworu i parku leśnego z początków XX wieku.
Rzuca się w oczy brak metalowych części bramy wjazdowej. Czyżby remont ?
Przy wejściu rośnie olbrzymia choina kanadyjska.
żywotnikom, dębom południowym i magnoliom.
Pąków bez liku.
Obchodzimy dworek dookoła,
zachwycamy się secesyjnymi kratami w oknach i starymi drzwiami,
z trawionymi w szkle motywami roślinnymi. Szyby są nowe, według oryginału, którego nie udało się uratować.
Niedawno odnowiono filary, podtrzymujące zadaszenie.
Wykonane zostały w Wiedniu na zamówienie Łastowieckich.
- Pani nie chodzi pod tymi drzewami, pani nie chodzi pod tymi drzewami-ostrzega nas, siedząca przed małym domkiem, sędziwa staruszka - oni starają się o zezwolenie na wycięcie kilku drzew. To stare, spróchniałe i suche, aż strach chodzić pod tymi drzewami ! Pani nie chodzi! - Tak....................?????????????????????
Powszedniość w traktowaniu drzew - wyciąć.
Pomimo ostrzeżenia, decydujemy się na spacer po parku.
- Popatrz, popatrz- jaka piękna grabowa aleja !
-Piękna. Daj aparat- zrobię Ci zdjęcie.
-Wiesz - tutaj powinien gdzieś być cypryśnik błotny.
Cypryśnik piękny,
ale mało wody w stawie..
- Nie ma lilii wodnych, ani żadnych roślin błotnych i stawowych ?-Nie ma - szkoda........, ale byłoby ładnie.
Na pewno wrócimy tutaj wiosną, kiedy pojawią się rośliny w runie, zakwitną magnolie i przylecą ptaki.
Coś schowało się w koronie drzewa, a może mi się tylko wydawało ???
Dwór otoczyła opieką i wyremontowała fundacja wzrastanie , podobnie, jak kolejny- Pogonowskich - w niedalekiej Łopuszce Małej.
Dworki przystosowano do potrzeb, znajdujących się tam placówek i dobrze, że nie podzieliły losów innych dworków, jak np.: w sąsiednim Żuklinie, który jest nieużytkowany od 1988 roku..
W drugiej połowie XIX wieku Kellermannowie wybudowali dwukondygnacyjny pałac, o eklektycznym wystroju elewacji.
Pokradzione części rynien.
Z dawnych czasów zachowały się jeszcze czworaki.
i kordegarda, z cechami polskiej architektury dworkowej- mansardowym dachem tzn. dachem zbudowanym z dwóch części, którego niższa część jest mocniej nachylona, niż wyższa i dwukolumnowym portykiem.
Obecnie mnóstwo samosiejek w podszycie.
Kellermannowie w pobliskiej Kańczudze posiadali fabrykę karoserii do samochodów Fiat.W czasie wojny, po opuszczeniu pałacu przez właścicieli wyposażenie pałacu zostało rozgrabione przez Niemców, a po wkroczeniu wojsk radzieckich zniszczono park.....
Zdjęcia obrazują w jakim stanie jest park i zabytkowy obiekt, który ma teraz nowego właściciela.
Po wojnie mieściło się tutaj gimnazjum i szkoła podstawowa.
Obecne Podkarpacie stanowiło wraz z utraconymi po II -giej wojnie światowej terenami województwa lwowskiego, stanisławowskiego i tarnopolskiego, obszar wielkiej własności ziemskiej, gdzie znajdowały się najwspanialsze rezydencje parkowo- pałacowe ziemiaństwa i arystokracji.
Opuszczamy Żuklin- dziwny klimat tego miejsca nie działa pokrzepiająco, za to widok pogórzańskich pół, jak zwykle jest kojący......
W polu, w cieniu drzew- przydrożna kapliczka
z 1894 roku.
W środku figura Matki Boskiej z Dzieciątkiem .
Kiedy w necie szukałam informacji na temat tej kapliczki , znalazłam taką oto stronę .
Jak w którymś z komentarzy napisała Emka- każde miejsce ma swoja historię, tylko trzeba to zauważyć......
Ziemie w okolicach Krzeczowic urodzajne, czarne, żyzne- tzw. pszeniczno - buraczane- najlepsze w strukturze gleb Polski. To dawny i obecny rejon uprawy buraka cukrowego. Dla potrzeb wybudowanej przez Lubomirskich cukrowni w Przeworsku powstała kolejka wąskotorowa........
O niej opowiem przy innej okazji.
Ze zdziwieniem odkrywam historie tych miejsc- przepełnia mnie nostalgią za tym co było, co zbudowali inni, dla lokalnych potrzeb.
Stacja kolejki wąskotorowej w Krzeczowicach, w stanie ruiny.
Ależ piękne miała ona wnętrze, śliczne malowidła na sufitach, posadzki - wszystko zostało rozszabrowane - mówi nasz kolejny rozmówca...........
Jakiś żal mnie ogarnia.......za tamtym światem, którego już nie poznam..........
Zachowały się jeszcze parapety z przedwojennej blachy ?
Zainteresował nas pomnik, stojący u podnóża pagórka, na którym stoi dawna oficyna dworska.
Czytamy. Nie wiemy co to za rocznica i tutaj przychodzi nam z pomocą nasz rozmówca. Chodzi o przedwojenne strajki chłopskie. Jeżeli chcecie możecie jeszcze zgłębić ten temat i oglądnąć kronikę filmową.
Z dawnego zespołu dworskiego zachowała się oficyna. Dworek przeniesiono do Przeworska.
Mieszkają w niej pracownicy dawnego PGR-u.
Niewiele jest starych drzew w dawnym parku dworskim. Na uwagę zasługują dąb czerwony i ponad 100- letni orzech kaukaski, który cudownym zrządzeniem losu nie został przerobiony na meble....
Zabytkowy spichlerz.
Zarówno Niemcy, jak Sowieci dążyli do likwidacji polskiego ziemiaństwa, jako najbardziej znienawidzonej warstwy społecznej, jednocześnie tak bardzo polskiej.
Według prof. Krzysztofa Jasiewicza podczas II wojny światowej Sowieci zamordowali 1897 polskich ziemian.
Największe zniszczenia w zespołach i parkach podworskich dokonały się po wojnie..... i ta sytuacja trwa do dziś.
Wstępujemy jeszcze do zabytkowego kościółka czy też cerkiewki.
Zdjęcie zdecydowanie nieostre...
Obiekt najpierw pełnił rolę kościoła, później cerkiewki i ponownie kościoła.
Obecnie pełni rolę kaplicy cmentarnej.
Zabytkowa ambona.
Na zewnątrz kościoła dawny cmentarz grekokatolicki.
Nagrobki z końca XIX wieku rodziny Fedorowiczów herbu Oginiec, właścicieli Krzeczowic.
Zabytkowy nagrobek na miejscowym cmentarzu
i kaplica grobowa z 1890 roku.
Zamyśliłam się dzisiaj nad naszą historią. Co nam zostało z dawnego dziedzictwa ?
Czy to co dzisiaj jest - brak etyki w życiu publicznym, nepotyzm, plagiat naukowy to spuścizna ziemiaństwa ?
Co pozostało z wielokulturowości ?
W pobliżu jest zbiorowa mogiła, którą przeoczyliśmy. Dokładnie widać ją na filmie .Taki nostalgiczny dzień dzisiaj...
Serdecznie Was pozdrawiam.
Dziękuję Ci za tę podróż :)
OdpowiedzUsuńDziękują Olgo.
UsuńPrzeczytalam, poogladalam zdjecia, poszukalam linkow, ktore polecilas...dluzej zajelam sie strajkami chlopskimi, Witosem, wpadlam na uniwersytety ludowe, na Towarszystwo Uniwersytetow Ludowych i trafilam w calej tej szperaninie na mego ojca, Henryka Hahna, ktory taki uniwersytet zalozyl w Wiekszycach, zreszta cale zycie ksztalcil mlodziez chlopska.....popatrz jak poruszylas we mnie nutke wspomnieniowa no i dobrze , mamy czas wspomnien...lubie Twoje reportaze, bo zawieraja wiele informacji, takiej moze mniej popularnej ale bardzo ciekawej...sciskam Cie serdecznie!!
OdpowiedzUsuńi wrzuciłam w wyszukiwarkę nazwisko Twojego Taty:
UsuńJuż w 1948 roku równolegle z umacnianiem się władzy ludowej, a w istocie wraz z rozwojem stalinowskich mechanizmów kontroli i sterowania życiem społecznym ? uniwersytety ludowe były najpierw stopniowo ograniczane, aby w roku 1952 ulec całkowitej likwidacji. Pozostały jedynie 3 na Ziemiach Zachodnich, a ich zadaniem była repolonizacja młodzieży autochtonicznej. Były to: uniwersytet ludowy w Błotnicy Strzeleckiej, uniwersytet ludowy w Większycach Opolskich, uniwersytet ludowy w Radawnicy Złotowskiej.
Pewna liberalizacja stosunków politycznych w następstwie przemian październikowych doprowadziła do powstania lub reaktywowania w latach 1956-1957 następnych kilku uniwersytetów. Były to między innymi uniwersytet ludowy w Wierzchosławicach (któremu jednak nie powołano przyjąć dawnej nazwy im. W. Witosa), Rożnica, czyli dawne Pawłowice ? W. Babinicza, Gardzienice Lubelskie ze słynnym potem teatrem ludowym i jeszcze trzy inne. Te placówki prowadzone na ogół przez wybitnych, gorliwych wychowawców (np. H. Hahn, W. Demkow, M. Honkowicz i inni), działając na marginesie tolerancji władz, przechowały ogólne idee uniwersytetów ludowych i wzorce organizacyjno-metodyczne. http://tul.org.pl/index.php/home-2/26-uniwersytet-ludowy
Miałaś wspaniałego ojca......sadzę, że już nie żyje....
Przy okazji poczytałam o Uniwersytetach Ludowych, o pięknych i szlachetnych ideach, które wpajano wychowankom. Władza Ludowa tępiła te uniwersytety, bo potrzebowali ludzi w postaci bezkształtnej masy, którą można lepić, jak glinę.
Rodzi się we mnie żal, że tak mało zostało teraz z tych pięknych wzorców.......życia społecznego.
Dziękuje Grażynko Buziaki Ci zasyłam
Moj tata umarl w 1981 roku, zostal potracony przez samochod w Opolu. Mial 71 lat i byl pelen energii...wlasnie wrocilam z Opola,bylam na moich rodzicow grobie. I zdarzyla mi sie taka piekna historia. Stalismy z moim bratem nad grobem, zastanawiajac sie jak doprowadzic go do porzadku, ja bronilam dotychczasowego wygladu, poprawiajac to co zab czasu nadszarpnal ( grob taty zaprojektowal i wykonal artysta plastyk, jego przyjaciel, jest metaloplastyka z miedzi i niestety ktos staral sie go " uszczknac" pewnie by sprzedac miedz) moj brat chcial go upraktycznic, czyli wiadomo, zrobic latwe do utrzymania plyty granitowe...i tak troche rozmawialismy za glosno...nagle stanela kolo nas nieznana para i kobieta zwracajac sie do meza powiedziala...zobacz jaki piekny grob! wykorzystalam moment i powiedzialam do niej...prosze przekonac mego brata, ze grob jest jedyny w swoim rodzaju i wart renowacji..i pani Jadwiga, (przedstawila sie)...wylozyla swoje racje i przekonala brata. Jestem juz w Warszawie i wlasnie zadzwonila do mnie podajac mi dane zakladu zajmujacego sie zielenia miejska, ktory to za naprawde niewielkie pieniadze grobem moze sie zaopiekowac!. Takze poinformowala mnie ,ze od dziecka jej ojciec oprowadzal ja po alei zasluzonych i opowiadal o osobach tam lezacych...przepiekne dla mnie zdarzenie! Buziakow moc sle!
UsuńNiezwykle piękne zdarzenie. To miłe, że uda się uratować coś niezwykłego.
UsuńJak się okazuje i grób może być piękny i wspomnienia ludzi.
Na wszystko można znaleźć radę.
Mnie nie udało się niestety uratować nagrobka moich pradziadków. Panowie z zakładu kamieniarskiego z góry założyli, że nie da się go zachować i pozbyli się go.
Jak przyszłam na cmentarz to już śladu po nim nie było.....
Jest płyta granitowa.........zamiast piaskowca i żal, że się nie dopilnowało....
Coś przemija, a w pamięci pozostają tylko te najpiękniejsze chwile...
UsuńZofi, wpisałam się tutaj pod Grażynki komentarzem, bo zaciekawiło mnie jej spotkanie z panią Jadwigą..., a Twoja podróż jak zawsze, niezwykła. Podejrzewam, że marzysz o tym, żeby zamieszkać w takim dworku jak wyżej...
Buziaki
Niesamowita historia i zdarzenie! Bardzo lubie takie sytuacje, gdzie ludzie otwieraja sie na innych. Wyedy tyle dobra moze czlowieka spotkac.
UsuńPozdrawiam Grazynko, a Tobie Zofijanno dziekuje! Poruszylas moje sentymentalne struny.
Ewo - nie marzę, ale gdybym wygrała w Toto Lotka to i owszem poszukałabym takiego pięknego miejsca i przywróciłabym go do życia, bo utrzymanie takie dworu sporo kosztuje.
UsuńMiłe sa takie zdarzenia, kiedy spotkanie z przypadkowymi osobami może przynieść nam dobro pod różną postacią.
Witaj Dosiu- dawno Cię nie było.
UsuńWszelkie kontakty z ludźmi są dla nas ważne, a obcowanie z drugim człowiekiem bywa czasem niespodzianką.
Miła jest taka otwartość, choć nie wszyscy tak uważają. Ja też ją lubię, bo lubię ludzi.
Bardzo dużo zdjęć i informacji... Ciekawe miejsca... Dobrze, że je przypominasz :).
OdpowiedzUsuńTwój nick kojarzy mi się z węgierskim filmem...:)))
UsuńMiejsca wydają się być zapomniane, nieoznaczone, niekiedy trudne do odnalezienia.
UsuńMiło posłuchać, opowiadań miejscowych ludzie. Lubię kontakt z nimi, lubię z nimi rozmawiać, sporo mają do powiedzenia.
Ciekawe z jakim filmem?
Usuń..anno...Twój blog od dawna nie jest rakowy, więc nie zmieniaj nic!
OdpowiedzUsuńW sumie to masz rację- nie jest.
UsuńDziękuję za uznanie.
Biorę sobie do serca Twoja uwagę...
Buziole.
Ależ dziś sentymentalnie i nostalgicznie...
OdpowiedzUsuńNiedawno bylam w Karkonoszach i przy okazji zwiedziłam jeleniogórską dolinę pałaców i ogrodów.
Sporo pałacyków wraz z przylegającymi doń ogrodami zostało przywróconych do świetności, z tym, że niestety wnętrza są niedostępne, jako ,że są to hotele.
Lepsze jednak to, niż żeby mialy ulegać stopniowej degradacji.
wiele sie tam nadal robi i dalsze palace i zamki są w remoncie - na pewno ten w Bobrowie bedzie niezwykły.
Nie wiem, czy tam byłaś - jeśli nie - polecam.
I bardzo cieszę sie z mnóstwa dzisiejszych zdjęć z komentarzami! :)
To nasza piękna tradycja, lubię ją- ten czas zadumy......
UsuńKarkonosze są ode mnie daleko. Mam nadzieję, że kiedyś się tam wybiorę i zobaczę te cuda.
Dawniej w dworkach toczyło się życie kulturalne- dzisiaj są tam tylko hotele- takie czasy.
Na Podkarpaciu sporo obiektów ma nowych właścicieli i niestety- własność prywatna....... wstęp wzbroniony...
Przykre tylko, że niewiele dworków odzyskali byli właściciele..... czasem jest to tylko spichlerz......
Dziękuję Urszulo. Serdecznie Cię pozdrawiam.
Sentymentalnie i nostalgicznie .... to prawda... dodałabym jeszcze że pięknie! Dwa pierwsze dworki - wspaniałe i wzniosłe..... pozostałe nie mniej wspaniałe... tylko smutniejsze.
OdpowiedzUsuńW niezwykły sposób potrafisz przeprowadzić mnie przez dane miejsce w taki sposób, że mam wrażenie, że tam jestem razem z Tobą :) To cudowne!
A to co napisała Ostra to prawda.... ten blog jest dla mnie miejscem niezwykłych doznań przyrodniczo - historycznych. Nie myślę o raku wchodząc do Ciebie.... absolutnie!
Buziaki :****
Rak- może poszedł, gdzie raki zimują ????
UsuńWszak to już listopad i liść opadł- na zimowanie dobre miejsce wybrać już czas.
W większości dworki są zaniedbane. Czasem razi mnie nowa elewacja- po remoncie.
Użycie blachodachówki też jest tańszą ewentualnością.
Są to zabytki, ale odebranie ich złym wlaścicielom jest na razie niemożliwe- potrzebne są zmiany prawne.
Tak mnie chwalisz, że robi mi się gorąco..... z wrażenia........
Całusy.
urzekła mnie wiewiórka :)))))))))))))))))
Usuńchyba jednak wolę tańsze rozwiązania w blachodachówce niż zupełny rozpad ... szkoda tych miejsc... :( kiedy jestem w takich dworkach przez glowę przelatuje mi tysiące myśli o tym co tutaj mogło się wydarzyć i zastanawiam się jak to by było być damą w krynolinie :) Lubię takie dworki i pałacyki.. Bardzo lubiłam książkę czytaną w dzieciństwie "Małgosia kontra Małgosia". Diabeł przeniósł nastolatkę w dawne czasy . żeby nauczyć ją rozumu :) Często w tamtym okresie spoglądając w lustro zastanawiałam się co by było gdybym ja się tak znalazła w takim miejscu.... i wcale mnie to nie przerażało... :))
UsuńStare, dziuplaste drzewa chętnie zamieszkują wiewiórki- spotkałam rudą i czarną.
UsuńPoruszają się tak szybko, że udało się tylko jedno zdjęcie. Cudne zwierzątka.
Pomyśleć, że mogłoby ich nie być.....
http://wiadomosci.dziennik.pl/wydarzenia/artykuly/86038,szara-wiewiorka-wypiera-ruda-kuzynke.html
Oczywiście, że lepsza jest bijąca po oczach elewacja, niż totalne zniszczenie.
Jesteś romantyczna, krynoliny Ci się marzą.
Umieć zarządzać tak dużym majątkiem to wielka sztuka, nie wszyscy mieli osoby zarządzające. Myślę, że większość ziemian pracowała, niektórzy nie byli bardzo zamożni. Jak w biznesie- źle zarządzane majątki upadały.
Tak, jak dzisiaj kto miał pieniądze to się uczył.
Sądzę, że my mamy jednak wypaczony obraz tamtego świata - tak myślę, nie mieliśmy okazji go poznać.
Buziole Emuś.
Jakie piękne te dworki, te odrestaurowane....
OdpowiedzUsuńPrzydałby mi się taki jeden :-)
Zawsze wolałam duże domy niż mieszkanie w bloku :-)))
Piękne i zwykle miały piękne ogrody, tworzące klimat tamtych miejsc.
UsuńDla niektórych szczytem marzeń jest właśnie mieszkanie w bloku, jak dla mnie nawet mały domek, ale z ogródkiem.
Jak widać mamy podobne upodobania.
Też nas w sobotę poniosło w świat, ale to przy okazji wyjazdu na Pogórze ... zahaczylismy o sporą część Pogórza Dynowskiego, włóczyliśmy się gdzieś w okolicach Jawornika, Widaczowa, a wyjechaliśmy w Hucisku Nienadowskim, wybieraliśmy drogi polne, leśne ... tereny jakby znajome; rzeczywiście kilka lat temu wędrowaliśmy tędy z Bachórza 2-dniowym rajdem wiankowym; cudne tereny; wiesz, Zofijanko, tyle razy człowiek przejeżdża przez wymienione w tym poście miejscowości i nie ma pojęcia, ile historii kryje się w tych miejscach, ile różnych budowli gdzieś w zaroślach, opuszczonych cmentarzy, zawsze goni się do celu, a brak czasu, żeby zatrzymać się i pochylić; bardzo wzruszająca opowieść Grażyny o spotkaniu przy grobie ojca; czas zadumy, wspomnień, spotkań ... taki czas też jest potrzebny; dzięki za przybliżenie bliskich mi terenów, jak zawsze doskonale opracowane; pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuńCzyżbyś szła po moich śladach. Byłam niedawno w tamtych okolicach- Jawornik- Widaczów. Byłam u Kogoś z wizytą. Cudne tereny, piękne lasy !
UsuńZaskakująca jest historia takich właśnie małych miejscowości i tak naprawdę to tutaj właśnie działa się ta wielka historia. Jest na pozór niewidoczna, ale kiedy tylko człowiek się zainteresuje tymi miejscami okazuje się, że coś ważnego się tutaj działo.
Człowiek czuje się jak odkrywca.
Lubię te swoje zwyczajne wycieczki. Dużo w nich refleksji....
Przy okazji komentarzy mamy jeszcze okazję lepiej się poznać, choćby dzięki naszym wspomnieniom.
Buziaki Ci zasyłam.
Jak będziesz w tamtych stronach to czasem daj znać, że tam jesteś....
interesujaca wycieczka - cudne zdjecia :) jeszcz poklikam troch na te linki ktre podalas i poczytam troche ...pozdrawiam cielutko
OdpowiedzUsuńDziękuję.
UsuńMam nadzieję, że znalazłaś coś dla siebie ?
I ja pozdrawiam serdecznie
Widzę, że bardzo lubisz podróżować:)))
OdpowiedzUsuńHaniu nie o same podróże tutaj chodzi, ale o historię, którą można lepiej zrozumieć w takich właśnie miejscach. Zrozumieć i wyciągnąć wnioski, mieć świadomość, skąd wzięła się obecna rzeczywistość. Lubię też spacerować po ogrodach podworskich i oglądać ciekawe drzewa. W miastach drzew coraz mniej i duszno od spalin....
UsuńTo nie jest daleko- to prawie, jak codzienny dojazd do pracy.
Lubię też poznawać nowych ludzi- jest po temu okazja.
Buziaki Haniu
Przepiękna, sentymentalna podróż z duszą... Dziękuję Zofijanno! Cudna aleja grabowa, urocza wiewiórka i ten duch historii, nostalgii i Człowieczeństwa. Wspaniały wpis. Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńDziękuję za komentarz i odwiedziny.
UsuńSerdecznie pozdrawiam i jak zawsze gorąco zapraszam !
Bardzo podoba mi się ten post. :) Bardzo dożo w nim nostalgii i nadziei. Piękne gościńce na zdjeciach zachęcają do wędrówki po Pogórzu Jasielsko - Dynowskim.
OdpowiedzUsuńOgromnie dużo pracy włożyłaś w przygotowanie i publikację wpisu.
Gratuluje i pozdrawiam. :)
Pogórze Dynowskie jest urokliwe w wędrówkach, jest tutaj sporo różnych szlaków.
UsuńFaktycznie włożyłam w napisanie tego postu sporo pracy. Czasem zastanawiam się czy warto, czy kogoś to zainteresuje ?
Trzeba wstawić dużo zdjęć i linki, które znalazłam przy okazji poszukiwania informacji.
Obcowanie z historią to dla mnie sama przyjemność, daje mi ona zrozumienie dla obecnej rzeczywistości i dzięki temu łatwiej mi w tym kraju żyć..
Dziękuję Krisie, również gratuluję. Twój ostatni wpis również mi się bardzo podobał..
Serdeczności