Jesienne słońce dodaje ciepła ziemi. Już niedługo - wiatr zdmuchnie z drzew ostatnie liście, przyjdzie ciemny listopad, a w duszy może zagościć smutek .
Łapię zatem ostatnie promienie słońca, zanim na dobre się rozgoszczą mgły na polach i przesłonią sobą dal.
Czytając moje posty można wywnioskować, że całymi dniami tylko podróżuję i wiodę beztroskie życie.Tak naprawdę wyrywam te chwile, lawiruję pomiędzy rehabilitacją, pracą i domem.
Przez wiele lat mojej pracy zawodowej, nie było czasu na wyjazdy........
Dzisiaj żałuję swojego przepracowania, polegającego na ' łapaniu własnego ogona ".
Pomimo nieogarniania codzienności znajdźmy czas dla siebie, na niedalekie wyjazdy, na wypoczynek, znajdźmy równowagę pomiędzy obowiązkami i relaksem.
Kiedyś może nigdy nie nastąpić......
My się zmieniamy i świat wokół nas również, szkoda przeoczyć coś ważnego.
W południowo- wschodniej części naszego kraju często spotykam przeróżne obiekty kultury ukraińskiej.
Jest ich naprawdę dużo, niektóre już w stanie kompletnej ruiny.
Otoczone sędziwymi lipami stoją niekiedy podparte kołkami i opuszczone.
Jeżdżąc turystycznie po Roztoczu spotykałam pamiątkowe krzyże, postawione wśród pól - dla pamięci pomordowanych Polaków, w miejscach nieistniejących już polskich wiosek
(po otwarciu linków na dole stron umieszczono ramki, a w nich zestawienia).
Jedni potępiają Akcję Wisła, inni uważają, że była potrzebna.
Trudno też o jednomyślność na Ukrainie: jedni potępiają UPA, drudzy uważają członków tej organizacji za bohaterów, w rodzaju polskiego AK.
A my, żyjący innymi problemami, mający przesyt martyrologii widzimy tylko architekturę tych miejsc i mamy żal do naszego państwa, że niszczeje, zapomniana przez tych, którzy powinni o nią dbać.
Otoczone sędziwymi lipami stoją niekiedy podparte kołkami i opuszczone.
Cerkiew w Nowym Brusnie
(będzie remontowana, znalazła się pod opieką Muzeum Kresów w Lubaczowie).
W pobliżu cerkiewek, z reguły znajdują się stare wiejskie cmentarze,
Dlaczego nie porządkuje się tych nekropolii i powoli zarasta je wysoka trawa i krzaki ?
Historia sama się nasuwa i prosi o wyjaśnienie. Z obiektami kultury ukraińskiej wiążą się oczywiście tragiczne losy tych terenów.Jeżdżąc turystycznie po Roztoczu spotykałam pamiątkowe krzyże, postawione wśród pól - dla pamięci pomordowanych Polaków, w miejscach nieistniejących już polskich wiosek
(po otwarciu linków na dole stron umieszczono ramki, a w nich zestawienia).
Jedni potępiają Akcję Wisła, inni uważają, że była potrzebna.
Trudno też o jednomyślność na Ukrainie: jedni potępiają UPA, drudzy uważają członków tej organizacji za bohaterów, w rodzaju polskiego AK.
A my, żyjący innymi problemami, mający przesyt martyrologii widzimy tylko architekturę tych miejsc i mamy żal do naszego państwa, że niszczeje, zapomniana przez tych, którzy powinni o nią dbać.
Chotylub
Bardzo zniszczone wnętrze cerkwi wymaga pilnej renowacji.
Kowalówka - cerkiew Św. Mikołaja
Kowalówka- stare drzwi do cerkwi
Tymczasem potrzeba bardzo dużych środków- nakładów finansowych, by zachować w świetności, nieużytkowane już obiekty.
Gorajec- cerkiewka pw. Narodzenia Najświętszej Marii Panny ubiega się o wpis na listę UNESCO.
Jest odresteurowana,
we wnętrzu znajduje się bogaty ikonostas.
Na ścianach bardzo stare malowidła.
Radruż- odnowiona cerkiew Św. Paraskewy, w czerwcu 2013r. została wpisana na listę UNESCO.
Dzwonnica wolnostojąca
Jest filią Muzeum Kresów w Lubaczowie.
Jest filią Muzeum Kresów w Lubaczowie.
Przy kamiennym murze stoi murowana kostnica z XIX wieku. Cerkiew pochodzi z wieku XVI.
Dzięki mapom bez problemu można zlokalizować większość cerkiewek.
Malowniczo wyglądają w jesiennej szacie.
Sporo wyposażenia tych cerkiewek- nieużytkowanego już mienia ruchomego - znalazło się jeszcze
przed wojną
w Muzeum Narodowym we Lwowie- dawnej kamienicy Królewskiej pod nr 6, należącej wcześniej do króla Jana III Sobieskiego..
Obecnie znajduję się ono w ukraińskim Muzeum Historycznym we Lwowie, które między innymi mieści się i w kamienicy Królewskiej
i w dawnym Muzeum Historycznym Lubomirskich- w Czarnej Kamienicy pod nr 4.Otwórzcie proszę te linki- nie ma dużo do czytania...., ale do myślenia..... owszem......
Zabytki kultury ukraińskiej w Polsce zostały dokładnie zinwentaryzowane.
Kto chce je zobaczyć może znaleźć obszerną dokumentację.
Po drodze wstępujemy do Narola.
Kolejny ogołocony z drzew rynek - świeżo po rewitalizacji - zniknął stary drzewostan i pojawiły się krzewy w żwirku.
&
Również wymaga remontu.
Na tych terenach nie ma już grekokatolików i zabytek niszczeje.
Kryta gontem dzwonnica straszy dziurami. Często tego typu zabytki pokrywane są sidingiem i złoconą blachą, jeżeli w ogóle są remontowane, bo taniej jest wybudować nową cerkiew.....
&
Płoną w słońcu lasy.
Mam swoje miejsce na Pogórzu Dynowskim, które lubię fotografować, ilekroć tamtędy przejeżdżam.
Za każdym razem wygląda inaczej, ale zawsze zachwyca grą kolorów, wstęgami pól i ich bezkresem.
Żyją na pogórzu ludzie, którzy jeszcze pamiętają czasy, kiedy po wkroczeniu wojsk radzieckich do Polski, we wrześniu 1939 roku, na mocy paktu Ribbentrop – Mołotow ustalono granicę na Sanie.
Wspominają je ze względu na swoich bliskich.
Wspominają je ze względu na swoich bliskich.
Pożyczyli mi nawet książkę Michała Ducia - Wojenne losy chłopca znad Sanu .
Mieszkańcy domów, położonych w bezpośrednim sąsiedztwie granicy - do 800metrów, w tym wsi Bartkówka , zostali wysiedleni przez Rosjan na Polesie Wołyńskie, niedaleko miejscowości Sarny.
Mieszkańcy domów, położonych w bezpośrednim sąsiedztwie granicy - do 800metrów, w tym wsi Bartkówka , zostali wysiedleni przez Rosjan na Polesie Wołyńskie, niedaleko miejscowości Sarny.
Na Wołyniu w początkowym okresie wiodło się Polakom nie najgorzej, szybko zasymilowali się z tamtejszą ludnością, ale z chwilą wkroczenia wojsk niemieckich do ZSRR, stali się celem brutalnej napaści i wielu z nich zostało zamordowanych przez Ukraińców.
Polacy starali się organizować samoobronę, jak np. : w Hucie Stepańskiej.
Kiedy nie mogli dłużej stawiać oporu, prosili o pomoc Niemców, a Ci obiecali, że ich odwiozą do miejsc, skąd przybyli na Polesie.
Takim to sposobem, uciekający przed Ukraińcami Polacy, zostali odtransportowani do przymusowej pracy w Niemczech.
Nie będę zdradzała treści książeczki, którą można kupić bezpośrednio u Pana Michała Ducia.
Jako mały chłopiec, po wkroczeniu wojsk aliancko- amerykańskich do Niemiec, w przeddzień końca wojny stracił prawą rękę, część palców u lewej, a odłamki pocisku wbiły mu się w nogę.
Książka jest relacją bezrękiego kreślarza, pracującego razem ze Zdzisławem Beksińskim w Sanockiej Fabryce Autobusów.
Wyruszył z Bartkówki i powrócił do niej - spalonej przez Ukraińców już po zakończeniu wojny. Po drodze tyle się wydarzyło. .
Jak pisze: „Wszystko ucichło, zgasły pożary, zmieniły się czasy, tylko nosi w sobie tę pamięć, jak coraz mniej liczni świadkowie tamtych czasów..”
Od czasu mojej choroby inaczej patrzę na życie ludzkie, stało się dla mnie jeszcze bardziej cenne.....,
Smutno kończę, ale niedługo już Wszystkich Świętych..- czas zadumy nad życiem.......
i tym co w życiu ważne....
Jak zawsze serdecznie pozdrawiam Wszystkich odwiedzających mojego bloga.
Od czasu mojej choroby inaczej patrzę na życie ludzkie, stało się dla mnie jeszcze bardziej cenne.....,
Smutno kończę, ale niedługo już Wszystkich Świętych..- czas zadumy nad życiem.......
i tym co w życiu ważne....
Jak zawsze serdecznie pozdrawiam Wszystkich odwiedzających mojego bloga.
Śliczne cerkiewki i oby nie zniknęły z tego świata niechciane i zapomniane. Tak ładnie wyeksponowałaś je na tle jesieni. Starym nekropoliom też przydałaby się troskliwa ręka, bo sporo w nich nagrobków z poprzednich stuleci i szkoda byłoby gdyby je zniszczono.
OdpowiedzUsuńKiedyś na jakimś portalu czytałam wspomnienia o Wołyniu, tych którzy przeżyli. Niewiarygodne ile zła może wyrządzić człowiek człowiekowi. Częstokroć działo się to w rodzinach, gdzie były mieszane, polsko-ukraińskie, małżeństwa.
Jesień mamy wyjątkowo ładną w tym roku. Czerpmy z niej jak najwięcej barw i ciepła, bo niebawem zima wszystko pobieli i przymrozi, skróci dzień i zapędzi nas w kąty domów.
Pozdrawiam, Zofijanko, serdecznie :)
Zarówno cerkiewkom, jak i starym nekropoliom przydałaby się troskliwa ręka. Na Roztoczu jest ich bardzo dużo- praktycznie są w każdej miejscowości- w większości drewniane i raczej w nie najlepszym stanie.
OdpowiedzUsuńJest nadzieja, że będą sukcesywnie remontowane i większość uda się uratować.
Od czasu do czasu - z Ukrainy - przyjeżdża młodzież, która porządkuje stare cmentarze.
Na niejednej mogile można spotkać dzieła sztuki kamieniarskiej kamieniarzy z Brusna
http://roztoczewschodnie.pl/roztocze-wschodnie/cmentarz-w-brusnie/127-cmentarz-w-brusnie.html.
Miejmy nadzieję, że Muzeum Kresów otoczy je należyta opieką podobnie, jak cmentarz przy cerkwi w Ratrużu.
Jak widać był nie tylko Wołyń, były wioski na Roztoczu- Kowalówka, Chotylub, Gorajec, Narol, Radruż, zniszczone całkowicie- Rudki, Wiązownica i wiele innych, jak Bartkówka nad Sanem, nad którymi zaciągnięto zasłonę milczenia i nadal niewiele się mówi się o tamtych wydarzeniach.
Widziałam na Roztoczu piękne lasy w złocie, czerwieni i miedzi- syciłam nimi oczy.
Dziękuję Danuś.
Moc serdeczności
nawet jeśli te chwile wyrwane - to naprawde dobrze wykorzystane i przepiękne. Wrócę do tego posta. dziś nie mam jeszcze sił na przeczytanie go tak jak na to zasługuje. A życie trzeba doceniać - od piątku wiem to dużo wyraźniej.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam bardzo serdecznie :****
Trzymaj się Kochana Emeczko. Dobrze, że jest dobrze.
UsuńZ reguły doceniamy życie, kiedy coś się psuje.
Wierzę, że u Ciebie wszystko wkrótce wróci na właściwe tory.
Podobnie jak Ty, przeżywałam kiedyś wszelkie wydarzenie dnia codziennego, żyłam w stresie.
Miło mi, że do mnie zaglądasz.
Zosiu, zaczytałam się w Twojej opowieści. Cerkiewki są urocze, zachwycające, ale te ostatnie widoki na pola, lasy w złocie aż mnie poruszyły. Mam ochotę zerwać się z łóżka i pobiec szukać ich na dworze, póki jeszcze jest jesień, póki jeszcze czas.
OdpowiedzUsuńI ja tak mam, że teraz bardziej cenię każde życie, nawet najmniejsze. Sprawiła to śmierć mojego taty. Niedługo pierwsze święta bez niego...
Dla mnie też śmierć Taty była przełomowa.... wyczuliła mnie na każde życice, wiele zmieniła.......
UsuńWspółczuję Ci.
Jesteś silną kobietą, znalazłaś sobie tyle różnych zajęć , by oddalić od siebie ciężkie myśli.
Dzisiaj na Pogórzu wiał wiatr- inie ma już takich pięknych widoków... drzewa już bez liści....
Ratować życie w każdej formie to także moja dewiza..
Serdeczności Ci zasyłam.
Witaj Zofijano!
OdpowiedzUsuńdzisiejszy post dla mnie miłośniczki cerkiewek to prawdziwa uczta dla oczu...
Boleję, że chylą się ku całkowitej ruinie...Ponieważ mieszkasz w ich pobliżu masz okazję uchwycić ich piękno na fotografiach...W Twoim poście wszystko zachwyca mnie, lasy skąpani w złotej jesieni, stare zaniedbane cmentarze, krzyże przydrożne i ten bezkres pól...
Podobnie ja Ty próbuję wykorzystywać każdą chwilę by cieszyć się przyrodą...
Nasze życie jest bardzo kruche, nie wiemy co może jutro nas spotkać...
Carpe diem - stosuję starą dewizę Horacego...
Zofijanko, życzę Ci miłej, pełnej wrażeń niedzieli.
Serdecznie pozdrawiam:)
Witaj Łucjo !
UsuńZauważyłam, że na Twoim blogu często pojawiają się cerkiewki.
Te starsze wyremontowane są faktycznie prawdziwą ucztą dla oka. Zwykle bywam w Beskidach, gdzie również spotyka się cerkiewki i są one w znacznie lepszym stanie, niż te w okolicach Horyńca.
Klimaty Roztocza są wyjątkowe. Sprawia ono wrażenie rejonu wyludnionego - cisza spokój, jakby tam czegoś, czy kogoś brakowało.....lasy, przestrzenie i zaduma....
Dziękuję Łucjo za życzenia Carpe diem
Zofijanno! jak bardzo mi sie podoba ten post! cudne zdjecia, jakie widoki, ile nostalgii i zadumy nad nasza historia i historia Ukrainy...Moja mama pochodzila z tamtych stron, znam opowiesci o wioskach poskoukrainskozydowskich....przed wojna potrafili zyc w wielkiej zgodzie, a potem wszystko to skonczylo sie pieklem. Ale to co pozostalo po tym okresie nalezaloby chronic i piescic...te cerkiewki sa przesliczne! zdjecia cmentarzy malownicze bardzo ale jednak miejsca te powinne byc zabezpieczone i otoczone opieka...zdjecia Twoje sa mistrzowskie a te krajobrazy na koncu chwytaja za serce! Buziaki sle!
OdpowiedzUsuńGrażynko- piękne, mistrzowskie zdjęcia robisz Ty- ja natomiast jestem amatorem i wiele musze się jeszcze nauczyć w tej materii.
UsuńWybrałam się na Roztocze pooglądać cerkiewki, a skończyło się na zadumie nad pogmatwaną historią narodów . Było nie było nie można jej ignorować i twierdzić, że to już nie nasza rzeczywistość. Zamknąć ją, jak złego Dżinna w butelce....
Należałoby chronić te zabytki od zniszczenia, ale z drugiej strony można zrozumieć ludzi, którzy mieszkają w tych małych miejscowościach...
No właśnie- żyli obok siebie setki lat....
Pochylam się nad historia tamtych miejsc, kojarzę różne wyjazdy, by przy okazji postu złożyć je w całość.
Dziękuję Grażynko-
Pozdrawiam Cię serdecznie.
to jakież piękne te cerkiweki!!
OdpowiedzUsuńPiękne, gdyby jeszcze były odremontowane i udostępnione zwiedzającym byłyby prawdziwą atrakcją turystyczną !
Usuńniewątpliwie!!
UsuńZofi
podziwiam cie za tę wielką wiarę, że ożna zmieniać świat!!
Rybuniu wierze, że można tylko małymi kroczkami poruszać się do przodu, tylko na zasadzie kropli.
UsuńŚwiata nie można zmienić- on pędzi swoim torem.....
Można próbować - nie zostawać bardzo w tyle...
Zofijanno, byłaś tak blisko mojej rodzinnej wsi, znam te tereny, wymieniane miejscowości, cerkiewki i cmentarze; co jakiś czas jeździmy w objazd, a zwłaszcza w okolicy Zaduszek, bo w Horyńcu mąż ma rodzinę na cmentarzu, a w przysiółku Radruża wymordowały bandy pewnej nocy męską część rodziny; naprzeciwko tej cerkwi, którą sfotografowałaś, stoi na cmentarzu krzyż z pamiątkową tablicą i wymienione są ich nazwiska; nie wiem, czy byłaś na cmentarzu w Starym Bruśnie, wsi nie ma od wojny, spalona, a on został sam wśród lasów, najbardziej urokliwy z cmentarzy roztoczańskich, z pięknymi pomnikami kamieniarki bruśnieńskiej; mama często opowiadała, jak nocami widać było łuny płonących wsi, kiedy pytałam, kto tak palił? - jak to, kto? "bulbowcy"; tak ich u nas nazywali; po lasach leżały trupy uprowadzonych i zastrzelonych, nie wiadomo kto i skąd; mój dziadek brał konia z wozem, ładowali trupy na wóz i grzebali na pobliskim cmentarzu, i mówił: Przecież to ludzie!
OdpowiedzUsuńNie wiem, skąd wzięła się taka maniera, żeby wycinać stare, piękne drzewa, a w to miejsce sadzić jakieś rachityczne, niepasujące tu, naszczepiane patyczki, albo te krzaczki obsypane żwirkiem; przecież można zostawic, to co stare, zabezpieczyć czy wkomponować w nowe otoczenie, kto na to pozwala i akceptuje takie projekty; koszmarne są te błyszczące złotem blachy i ozdóbki na kapliczkach czy cerkiewkach ukraińskich, do tego noca oświetlone jak choinki migającymi światłami; kiedyś myśleliśmy, że zbliżamy się nocą do jakiegoś pubu; łaciate pola, niczym patchwork z różnych skrawków, sama kwintesencja Pogórza; a granica sowiecko-niemiecka przebiegała blisko nas, bardziej na południe; wypędzono ludzi i zrównano z ziemią wiele wsi na przyległych terenach; trąciłaś bardzo czułe struny, Zofijanno, pozdrawiam Cię serdecznie.
Będąc w tych rejonach nie sposób, nie nawiązać do historii. Ogladając cerkiewki, cmentarze historia sama wchodzi swoim wejściem. Od pierwszego momentu wyczuwa się tragizm tych miejsc i to co zapomniane wypełza z każdego kąta....
UsuńNa cmentarzu, naprzeciw cerkwi byłam, ale tablicy nie widziałam. Gdybym tylko wiedziała.......
Dlaczego poruszyłam te czułe struny ?
Widziałam Krzyż w miejscu wsi Rudka. Wystarczyło wpisać w Google hasło Rudka i otwiera się historia tych terenów od 1944 roku.
Pociąga mnie wielokulturowość tych ziem, gdzie obok siebie mieszkali koloniści niemieccy, Ukraińcy i Polacy.
Zajrzałam do netu- o cmentarzu w Starym Bruśnie nie wiedziałam, ale wrócę tam jeszcze.
Znałam Roztocze z innej strony, nigdy nie przypuszczałam, że tyle się tam wydarzyło..., tyle ludzkiej tragedii.....
Dziękuje Ci za ten komentarz- wstrząsnęły mną słowa i czyny Twojego Dziadka..
Nie przypuszczałam, że Twoja Rodzina tyle przeszła...
Maniera wycinania drzew widać opanowała cały kraj.
Czy Ci, co prowadza rewitalizację nie widzą, że najpiękniejsze są właśnie stare drzewa, o pięknej rozłożystej koronie ?
Ty też podróżujesz po Ukrainie to i widziałaś sprofanowane sidingiem i tytanowaną blachą drewniane cerkiewki !
To nie to co nasze- dopieszczone w każdym detalu !
Zawsze zachwycają mnie te łaciate pola- kocham ten krajobraz !
Pozdrawiam Cię serdecznie Marysiu
Zdjęcia wychodzą Ci pprzepiękne.
OdpowiedzUsuńI znów znalazłam się w miejscach w których chcialabym być..
pozdrawiam Cię również.
Dziękuję Lamiu za to, że mi towarzyszysz w moich wędrówkach.
UsuńChciałaś być.? To wracaj szybko, wybierzemy się jeszcze raz - na żywo!
O!
UsuńI to jest pomysl nie do odrzucenia :DDD
Cieszę się Lamiku.
UsuńTe cerkwie to cudeńka architektury, wnętrza niesamowite, aż żal, że stoją takie opuszczone.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam:)
Najładniejsze są te starsze- kryte gontem . Młodsze - z lat 20 --30 pokryte są blachą
UsuńNa ogół były użytkowane przez parafie rzymskokatolickie.
Część z nich zamknięto, ponieważ czekają teraz na renowację, na sponsora...
Gdzie nie spojrzeć-potrzebne są pieniądze.
Piękne to refleksje...
OdpowiedzUsuńZdjęcia również chociaż inaczej... Ciepłe pozdrowienia.
Zebrało mi się na refleksje- interesujący jest ten świat, którego nie znam, nie znałam, a który wygląda zza zabytków.
UsuńPrzyglądam się temu co jest i co było.
Po co narzekać na to co mamy wokół i zostać narzekaczem- trochę lżej mi będzie, ąle to problemów nie rozwiąże.
Lepiej więc poobcować z historią i pięknem,
Zdjęcia nie mogą być udane, kiedy tuż obok są ludzi, stoją obok samochody, nie ma odpowiedniej perspektywy, ale ważne, że obiekt utrwalony.
Ja również pozdrawiam Abi.
Z wielką przyjemnoscią czytam wpisy na Twoim pięknym blogu, nie wspominając juz o zdjęciach...
OdpowiedzUsuńW swoim czasie bardzo interesowałam się losami Łemków, było to po mojej wizycie w Beskidzie Niskim. Okazało się, ze na Pomorzu Zachodnim, gdzie mieszkam ,są całe wioski łemkowskie złożone z przesiedleńców Akcji Wisła, tyle, że dziś już tam nikt ( lub prawie nikt ) po łemkowsku nie mówi.
Szkoda tych cerkiewek, które nie dostały się pod patronat Unesco - te z pewnościa ocaleją, inne zginą lub zostaną zniewazone blaszaną ohydą...
Miło mi Urszulo.
UsuńCiekawe jest to o czym piszesz - losy Łemków.
Wiem, że wywożono ich też na Mazury, w okolice Morąga. Mój wujek z nimi współpracował. Traktowali Mazury, jako zło konieczne i miejsce przejściowe- liczyli, że wrócą.....
Pomorze Zachodnie ? Całe wioski ?
No cóż szkoda ich kultury i języka- język to ważny element tożsamości.
Co roku spotykają się na Łemkowskiej Watrze. Zjeżdżają na nią Łemkowie z różnych stron , również z zagranicy. Tworzą nadal świetnie zorganizowaną społeczność.
Mam nadzieję, że teraz przy pomocy unijnych środków i dzięki zapaleńcom uda się uratować te piękne i wyjątkowe zabytki architektury drewnianej, czy też dzieła bruśnieńskiej sztuki kamieniarskiej. To naprawdę wyjątkowe zabytki.
Cerkiew w Radrużu została wpisana na listę UNESCO nie samotnie lecz wraz z innymi wytypowanymi cerkwiami z Polski i z Ukrainy- wspólnie.
Wrócę wkrótce do cerkiewek, bo mnie zachwycają - każda jest inna.
Niestety ludność na Ukrainie nie jest zamożna i na dodatek lubuje się w pozłacanej -tytanowanej blasze i sidingu.....
Mogły dać coordinate cerkiew w Nowym Brusnie? dziękuje za blog
OdpowiedzUsuń