Z komentarza TiRexa :
..." U nas leśnicy namawiają do zbierania czosnku niedźwiedziego, ale trzeba nauczyć się rozpoznawania roślin leśnych.
Przekonał się o tym pewien naukowiec branży górniczej o imieniu Richard. Zauważył kiedyś na zboczu porośniętym olchami połacie kwitnącej rośliny. Przypominała czosnek niedźwiedzi.
Nazbierał naręcze, a kucharz przygotował jajecznicę z dodatkiem "tego" - co przyniósł Richard.
Goście z trudem przełykali potrawę, spoglądając na siebie i na mistrza patelni z pytaniem w oczach: dlaczego ten smak jest taki okropny?
Wreszcie kucharz przyniósł tę zieleninę, która okazała się być liśćmi.... majowej konwalii.
Richard jednak twierdził, że " łod bajtla jodoł Baerenlauch " i wie, co przyniósł.
To nie koniec tej historii.... i komentarza pod poprzednim postem.
Na szczęście w tej chwili konwalie dopiero wychylają swoje śliczne główki.
Wszystkie części konwalii świeżej i wysuszonej są trujące, najbardziej kwiaty i liście.
Woda, w której stały konwalie, jest również trująca. Trujące są także perfumy, kilka jagód może spowodować śmierć dziecka. Trucizny konwalii działają na serce, przewód pokarmowy. Są moczopędne.
Wracając do poprzedniego postu, chciałam zwrócić uwagę na park podworski, ukwiecony miodunką i
złocią żółtą
Wiem, wiem znowu powiecie, że za każdym drzewem mieszka tutaj przeszłość....
W tym parku już kiedyś byłam. Zrobił na mnie przygnębiające wrażenie.
Co prawda drzewa są tutaj wiekowe - piękne, za to dworek i zabudowanie gospodarcze były właściwie ruiną.
Powybijane okna, sypiące się sufity i ściany. Całość sprawiała wrażenie zapuszczenia i zaniedbania.
Niedługo po mojej wizycie znalazłam obiekt na liście konsorcjum -
KNC.
Wystawiono cenę 900 000 złotych.
Kiedy ostatnio odwiedziłam to miejsce wyglądało jeszcze gorzej, niż poprzednio.
Dlaczego ?
Dlatego, że nikt w porę nie zadbał o wpisanie XVIII wiecznego dworu Skrzyńskich do rejestru zabytków........
Jak zwykle, jak zawsze- nikt nie zadbał....
Najcenniejsza część historycznego ogrodu wraz z budynkami gospodarczymi- stajnie, spichlerze - została sprzedana kilku właścicielom.
a osiemnastowieczna, opuszczona oficyna - pełniąca rolę dworu - staje się ruiną.
Dziurawy dach, powyrywane okna i drzwi, kompletnie zdewastowane wnętrza.
Podobno do 2010 roku można było jeszcze zobaczyć resztki zabytkowego zespołu- żeglasto sklepione piwnice, drewniane, układane w kwadraty podłogi, podokapowe gzymsy z dekoracją kostkową. Ja tego już nie widziałam.
W 1914 roku Bachórz zajęli Rosjanie. Żołnierze splądrowali dwór, a na koniec podpalili go. Ogień zniszczył budowlę i całe jej wyposażenie.
Po przejściu frontu w 1915 roku i wycofaniu wojsk rosyjskich z Galicji, Skrzyńscy wrócili do Bachórza.
Po okazałym , klasycystycznym dworze pozostały zgliszcza, toteż zamieszkali w ocalałych oficynach, rezygnując z odbudowy dworu .
W dwóch oficynach, wzniesionych w pobliżu pałacu, znajdowały się pokoje gościnne i administracyjne.
We wschodniej części założenia, zbudowano obiekty gospodarcze- stajnie, spichlerz, stodoły, obory.
W 1866 roku, wyhodowana w Bachórzu dorodna pszenica prezentowana była na wystawie rolniczej w Paryżu.
Trudno nie zacisnąć pięści, patrząc na stopień dewastacji zabytkowych obiektów i parku, którego pierwotne rozplanowanie przetrwało do dzisiaj.
Park zaprojektował w 1835 roku znany i bardzo ceniony planista – ogrodnik Wojciech Stęczyński. Stary drzewostan otaczał całe założenie dworskie.
Pośród szpalerów lip, dębów, topoli włoskich, grabowych alejek
wiły się, spadające kaskadami w kierunku trzech stawów strumyki,
a za drzewami rozciągały - się pola
Rosły tutaj także gatunki egzotyczne, w tym najstarsza na Podkarpaciu glediczia trójcierniowa ( stoi tam dzisiaj elewator zbożowy).
Z drzew rośnie 50 okazałych dębów szypułkowych, olbrzymie sosny wejmutki i czeremcha amerykańska, sosna pospolita, jawory, kasztanowce, jesiony (
J. Piórecki ).
Przed jedną z oficyn rósł wspaniały, około 300 - letni dąb.' ..... -
Miedzy dworem, a gościńcem usytuowany był trawnik
Oś widokowa parku powiązana była z ' błękitną wstęgą Sanu ' .
W granicach ogrodzenia- od 1986 roku - objęto ochroną układ, drzewa- pomniki przyrody, gatunki drzew obcego pochodzenia.
Na czym polegała ochrona parku nie wiadomo, ale wiadomo, że w centralnej jego części zbudowano trzykondygnacyjny budynek mieszkalny, wykarczowano drzewa i powstały ogródki przydomowe.
Jak podaje
Profesor Jerzy Piórecki - w trosce o osie widokowe służba konserwatorska w Rzeszowie dopuściła do powstania wysypiska śmieci, gruzu i uprawy warzyw pod folią.
W położonej naprzeciwko zabudowań dworskich, a związanej z osią widokową ogrodu - malowniczej kępie dębów i lip w dolinie Sanu, zwanej Dębiną lub Gajem, właściciele dworu wznieśli rodzinny grobowiec. Wśród drzew przeważają dęby. Jest tu wiele okazów, dlatego to miejsce nazywane jest „Pod Dębiną” .
Nad murowaną kryptą usypano ziemny- 15 metrowy kopiec.
W krypcie spoczywają prochy rodu Skrzyńskich, a także zmarłego w 1927 r. Władysława Zaręby Skrzyńskiego – dziedzica tej miejscowości.
Wejście do krypty zlokalizowano od wschodu. Schody do niej zasypane są ziemią.
Obiekt ten wpisano do rejestru zabytków.
Ponad 1,5 metrowa figura Matki Bożej Niepokalanej, depczącej węża,
u której stóp widać kamienną tablicę z herbem Zaręba.
Szczyt kopca zdobi kamienny krzyż, na cokole. Widnieje tu wyryty napis „Zmiłuj się nad nami”. .
Zmarli z rodziny Skrzyńskich chowani byli w krypcie kościoła, w Harcie.
Po wybudowaniu krypty grobowej w Bachórzu, w 1929 roku przeniesiono trumny do Dębiny.
W bachórzskim dworze mieszkał kuzyn gospodarzy- zapalony numizmatyk, który sprowadzał monety do swojej kolekcji z całej Europy. Cierpiał on na niedowład kończyn.
Kiedy zmarł, jego kolekcję pochowano razem z nim, umieszczając ją pomiędzy dwoma trumnami, w których go pochowano- pomiędzy drewnianą, a metalową.
Po wkroczeniu Armii Radzieckiej w 1944 roku żołnierze splądrowali oficyny, niszcząc wyposażenie. Podobny los spotkał grobowiec. Trumny porozbijano, kradnąc opisaną wyżej kolekcję.
Po szabrunku znajdowano w Dębinie pojedyncze- zagubione monety.
Reforma rolna przyniosła dworowi upaństwowienie- w zabudowaniach dworskich zaczął gospodarzyć PGR. Jego biura zlokalizowano w jednej z oficyn.
W 1973 roku do oficyny dostawiono parterowe przybudówki, zniekształcające jej architekturę.
W strefie krajobrazowej ogrodu wydobywany jest żwir. Głębokie wykopy, sięgają, aż do granicy drzew.
Na początku XIX wieku Skrzyńscy herbu Zaremba ( Zaremba czy Zaręba ?) kupili dobra Bachórza. Około 1820 roku Wincenty Skrzyński (1771 – 1850), zbudował pałac i założył ogród.
Podczas rabacji galicyjskiej w 1846 roku chłopi napadli na dwór, wykorzystując nieobecność właścicieli, tak więc historia bez końca odciska tutaj swoje piętno.
Władysław Skrzyński (1873- 1937)- wnuk Wincentego był człowiekiem wszechstronnie wykształconym, działaczem społecznym i politykiem. Pracował w austriackich placówkach dyplomatycznych w Hadze, Bernie i Brukseli. W II RP pełnił krótko funkcję wiceministra spraw zagranicznych, a od 1924 roku, aż do śmierci, ambasadora RP przy Watykanie. Brał udział w przygotowaniu konkordatu ze stolicą apostolską, podpisanego w 1925 roku. Zmarł w Rzymie w 1937 roku, a w 1938 jego ciało przewieziono do Polski i złożono w rodzinnym grobowcu w Bachórzu..
Najbardziej znanym przedstawicielem rodu był Aleksander Skrzyński ( 1882 – 1931 ), prawnik, dyplomata, na początku XX wieku poseł austriacki w Watykanie. Znał Artura Rubinsteina i pomagał artyście, organizując mu koncerty we Włoszech.
Po odzyskaniu niepodległości Aleksander Skrzyński wszedł w skład rządu Ignacego Paderewskiego. Był posłem Polski w Rumunii, w późniejszym okresie ministrem spraw zagranicznych, a w latach 1925-1926 sprawował urząd premiera polskiego rządu.
Czegoś mi tutaj brakuje- jakiegoś pozytywnego zakończenia- odmiany losu dworu i ogrodu podworskiego, zwrotu w historii ?
Obecna historia przypomina mi rabację galicyjską.
Dla odmiany topię smutki w niedalekim rezerwacie. Topię w jego jeziorkach złe myśli i emocje - gińcie, przepadnijcie !
Ogród cichych marzeń pachnie.......
Pachnącego zapiątku.
&
Od dawna nurtuje mnie pewna myśl, poddana dzisiaj w komentarzu Megi.
Szukamy w necie informacji- transferujemy je do pamięci mózgu, komputera, streszczamy, przetwarzamy te informacje i dane- po czym podajemy jako swoje- czy to jest kradzież ?
Drugi przypadek - cytujemy czyjeś słowa - polecamy czyjąś stronę, powołując się na nią. Czy to też jest kradzież ?
Może ktoś wyjaśni te kwestie prawne.
Z drugiej strony pisząc prace magisterskie też powołujemy się na różne pozycje i autorów, i co to też jest kradzież ?