„Wywożą nas do Rosji. Zaklinamy was, upominajcie się o nas po wojnie”.
Kiedy 5 lat temu wróciłam z Pielgrzymki na cmentarz wojenny do Charkowa, obiecałam sobie, że jeszcze tam powrócę, będę uczestniczyć we mszy za dusze zamordowanych, zamówię nocleg w hotelu " MIR ', pójdę na kawę do tej samej drogiej kafejki, gdzie młody barista nie chciał rozmawiać ze mną po rosyjsku ( może nie umiał ), za to świetnie władał angielskim.
Charków miasto - pełne zieleni i kolorowych, kwietnych rabat. Czekając przed dworcem kolejowym na pociąg powrotny do Polski.., zachwycałam się ślicznymi petuniami w różnych kolorach,
Teraz Charków znalazł się w strefie, gdzie lepiej się nie wybierać, a tak miło wspominam ludzi tam spotkanych: kobietę, która zapraszała do Doniecka.
Ciekawe, gdzie teraz mieszka, co się z nią dzieje ?
Skoro nie można do Charkowa - to może Lwów wybrać na kolejne miejsce pamięci.....
We Lwowie obok przedwojennej zajezdni tramwajów elektrycznych znajduje się
budynek dawnej administracji Miejskich Zakładów Energetycznych. W czasie wojny mieściła się tutaj siedziba NKWD i Gestapo, po wojnie zaś KGB, a
obecnie ....
Każdy naród pisze swoją historię.....
Od 1939 do wkroczenia Niemców w czerwcu 1941, we lwowskich więzieniach NKWD wymordowało około 7 tys. więźniów, uwięzionych między innymi.in. w Brygidkach, w więzieniu śledczym NKWD Zamarstynów, więzieniu na Łąckiego.
Więzienie na Łąckiego
W latach 1944-1991 w budynku tym mieścił się Wydział Śledczy i Aresztów Śledczych NKWD, Ministerstwo Bezpieczeństwa Państwowego ZSSR, potem KGB, w latach 1991-2009 – komórki Ministerstwa Spraw Wewnętrznych Ukrainy, obecnie znajduje się tutaj ukraińskie Muzeum Pamięci Narodowej.
W latach 1889-1890 w budynku mieściły się koszary żandarmerii austro-węgierskiej. Po odzyskaniu przez Polskę niepodległości dobudowano budynek więzienia ( 1918-20 ). Znajdował się tutaj także IV Wydział komendy Policji Państwowej. W zakresie obowiązków komenda miała miedzy innymi walkę z organizacjami antypaństwowymi. Więzienie było wykorzystywane również jako areszt. W 1936 roku - podczas procesu - przebywali w nim między innymi:
W tamtym czasie cele ogrzewano piecykami.
17 września 1939 roku na wschodnie tereny Polski wkroczyła Armia Czerwona, rzekomo, żeby bronić mieszkającej tu ludności, w rzeczywistości jako drugi najeźdźca.
Oto krótkie fragmenty:
...'' Zaraz po kapitulacji Lwowa zabrano (...) polskich oficerów, od których nadchodziły wiadomości ze Starobielska i Kozielska ".....,
......"- Rosjanie robią spisy ludności. Po kilku dniach następne wieści: Rosjanie załadowali do wagonów spisaną ludność, w tym kobiety, starców i dzieci, i w trzydziestostopniowy mróz trzymają na stacji. Pociągi z wysiedloną w głąb Rosji ludnością przejeżdżały przez Lwów, rozlegały się z nich pieśni religijne i widać było, jak z niektórych wagonów wynosi się ludzkie zwłoki.....''
" Młodych mężczyzn, osadzono w więzieniu na Brygidkach, a potem wywieziono w głąb Rosji. Wzdłuż torów kolejowych znajdowano kartki:
„Wywożą nas do Rosji. Zaklinamy was, upominajcie się o nas po wojnie”.
W latach 80 tych znajomy pożyczył moim rodzicom książkę wydaną w Paryżu ( wydana przez Polaków na uchodźstwie). Zawierała ona informacje o tym co zastali Niemcy w więzieniach po wkroczeniu do Lwowa, w czerwcu 1941 roku....
Były to stosy trupów po masakrach więziennych NKWD. ( klik)
Według Wikipedii :
.....'' W dniu 22 czerwca 1941 roku Biuro Polityczne Komunistycznej Partii (bolszewików) Białorusi podjęło uchwałę, zobowiązującą NKWD Białoruskiej SRR do wykonania wyroków śmierci, wydanych na więźniów, przebywających w więzieniach zachodnich obwodów Białorusi.Dwa dni później szef NKWD, Ławrientij Beria, polecił rozstrzelać wszystkich więźniów znajdujących się w śledztwie oraz skazanych za "działalność kontrrewolucyjną", "sabotaż gospodarczy", "dywersję" i "działalność antysowiecką". Uruchomiło to lawinę zbrodni na więźniach. Według danych sowieckich z 10 czerwca 1941 roku, a więc niemal z przedednia agresji niemieckiej, w kresowych więzieniach przebywało ok. 40 tys. więźniów, w tym:
- w więzieniach tzw. Zachodniej Ukrainy ok. 21 tys. więźniów,
- w więzieniach tzw. Zachodniej Białorusi ok. 16,5 tys. więźniów,
- pozostałe ok. 2,5 tys. więźniów znajdowało się w więzieniach na Wileńszczyźnie ''......
Ciemnia fotograficzna
Pokój przesłuchań...
Cele tym razem bez piecyków...
W latach 1941-44 w więzieniu na Łąckiego mieściło się więzienie śledcze Gestapo. Dziedziniec więzienny wyłożono płytami z grobów najstarszego cmentarza żydowskiego we Lwowie.
Niemcy zamordowali tutaj miedzy innymi działacza społeczności żydowskiej we Lwowie Józefa Parnasa i zastępcę komendanta Inspektoratu Lwów Miasto majora Wiktora Zarembińskiego .Przebywał tutaj również Kazimierz Bartel - rektor Politechniki Lwowskiej, pierwszy premier Polski po przewrocie majowym.
Aresztowana przez Niemców Karolina Lańckorońska również trafiła do więzienia na Łąckiego. Jeden z gestapowców pochwalił się przed nią mordem na Profesorach Lwowskich.
Wśród Nich był również Kazimierz Bartel...
Mienie Profesorów rozgrabiono. W domach Profesorów Ostrowskiego i Greka wraz z Profesorami zamordowano również Kobiety, a służbę wygoniono, ponieważ chodziło o cenne rzeczy - głównie o antyki i obrazy - w tym zdeponowane obrazy rodziny Badenich i Jabłonowskich ..... ( klik ).
Trzy dni Niemcy wynosili różne cenne przedmioty.......
Na polecenie Niemców po dwóch latach grób masowy rozkopano, ciała Profesorów wydobyto i spalono... Niemcy starali się zatrzeć ślady tej zbrodni i uniknąć " kłopotów ", jakie zaistniały po aresztowaniu profesorów Uniwersytetu Jagiellońskiego w Krakowie..
Mniej znana historia, o której się dowiedziałam po powrocie z Charkowa, dotyczy
ostatniego przedwojennego dyrektora Ossolineum - Ludwika Bernackiego.
Dr Bernacki zmarł 19 września w czasie oblężenia Lwowa przez wojska niemieckie i sowieckie.
Rodzina i pracownicy Ossolineum postanowili pochować go w ogrodach Ossolineum u podnóża Cytadeli, a nie w rodzinnym grobowcu na Cmentarzu Łyczakowskim, ponieważ miasto znajdowało się pod ostrzałem artyleryjskim.
Znajomy nie krył oburzenia, że tyle lat po wojnie, a doczesne szczątki Dra Bernackiego nie zostały do tej pory pochowane na Cmentarzu Łyczakowskim.
W 2013 roku z użyciem georadaru szukano szczątków Ludwika Bernackiego. Niestety w latach 60 tych miejsce pochówku zostało naruszone... i nic nie znaleziono. Zabrano jedynie urnę z ziemią i złożono w rodzinnym grobowcu. Dodano też napis, a wkrótce zostanie wykonana pamiątkowa tablica nagrobna...
Po wkroczeniu do Lwowa Sowietów Dr Bernacki był poszukiwany, znajdował się bowiem na sowieckiej liście. Podobnie było po wkroczeniu Niemców.
Był na listach zarówno radzieckich, jak i niemieckich.
Po wyzwoleniu Lwowa spod okupacji Niemieckiej przez Rosjan do więzienia na Łąckiego trafili
uczestnicy 'Akcji Burza', aresztowani podczas odprawy, zwołanej na życzenie sowieckich władz wojskowych.
Podobny sposób postepowania władz sowieckich rozlał się na cały nasz kraj - na długie lata po wojnie.
Z listu generała Berlinga ( więziony przez NKWD w Starobielsku ) do Gomułki, z 20.XI. 1956 r. :
..." Po moim przybyciu z przedmieść Warszawy do Lublina zastałem tam straszną sytuację. W całym kraju pachołkowie Berii z wojsk NKWD szerzyli spustoszenie. Sekundowały im w tym bez przeszkód kryminalne elementy z aparatu Radkiewicza. Ludność okradano z jej mienia w czasie legalnych i nielegalnych rewizji. Zupełnie niewinnych ludzi deportowano i wtrącano do więzień. Strzelano do ludzi, jak do psów. Dosłownie, nikt nie czuł się bezpieczny i nie znał dnia ani godziny. Naczelny prokurator wojskowy powiedział mi po powrocie z inspekcji, na którą wysłałem go do więzień Przemyśla, Zamościa, i Lublina, że trzyma się tam ponad 12 tysięcy ludzi. Nikt nie wie jakie zarzuty im się stawia, przez kogo zostali aresztowani i co się z nimi zamierza uczynić. (…). … rządy bezprawia, zbrodni i prowokacji w kraju przekraczały wszelkie granice....”
Można długo, długo jeszcze opowiadać o morzu krwi, które zalewało Polskę
Czy to dziwne, że my Polacy mamy dosyć zbrodni, popełnionych na naszym narodzie w imię chorych idei, czy też na stosie wolności Europy, chcemy żyć w spokoju..... i nie chcemy, aby podobne historie znowu się powtórzyły...., ponieważ :
Nekrologi są dla tych, którzy umarli w łóżkach,
A dla tych z komór gazowych,
Ze śniegów pod kołem polarnym,
Z rowów przydrożnych, gdzie kurz zasypywał im oczy,
Z piwnic, gdzie odpadało pół czaszki jak wieko z blachy,
Z urzędów śledczych, gdzie zagłuszano krzyk i wołania
Torturowanych,
Nawet jęk –
Dla tych, którzy zdychali w smrodzie więziennych kubłów,
Którym w upalnych wagonach przysychał język do podniebienia,
Którzy jechali w nieznanym kierunku,
Daleko za Frankfurt,
Daleko za Tułę –
Dla tych, którzy musieli kopać własny grób,
Którym ręce wiązano z tyłu i kazano klękać przed jamą,
Których wieźli barkami i zatapiali na środku Morza Białego,
Po których nic nie zostało,
Nawet nazwisko,
Żadna wieść –
Dla nich nie pisze się nekrologów,
Dla nich jest tylko pamięć wdów
Albo żebracze modlitwy matek
Albo zdziwione oczy dzieci
I z dnia na dzień rosnąca powoli błona
Nie dość śmiertelnej rany,
Z nocy na noc rosnąca powoli cisza
Przedawnionego nieszczęścia,
Która zagłusza krzyk i wołania
Niepocieszonych,
Nawet jęk.
Zbrodnio niezmierna,
Ziemio wierna:
Wieczne odpoczywanie,
Requiem aeternam.
wiersz Kazimierza Wierzyńskiego
&
Na wszelki wypadek, gdyby artykuł z Kuriera Galicyjskiego o Ludwiku Bernackim zniknął ze strony.
–16 października 2014 nr 18 (214) * kurier galicyjski * www.kuriergalicyjski.com
Przegląd wydarzeń
Spotkanie Ossolińskie w hołdzie Ludwikowi Bernackiemu19 września 2014 roku odbyło się pierwsze w nowym sezonie Spotkanie Ossolińskie. Cenna inicjatywa intelektualistów wrocławskich i lwowskich już od kilku lat jest ważnym wydarzeniem w naukowym i kulturalnym życiu Lwowa. Czterdzieste trzecie spotkanie było poświęcone pamięci dra Ludwika Bernackiego (1882-1939), ostatniego przedwojennego dyrektora Ossolineum we Lwowie.
JURIJ SMIRNOW
tekst i zdjęcia
Spotkanie odbyło się w 75. rocznicę jego śmierci. Bernacki przez całe życie był związany z naszym miastem. Urodził się w Jaworowie na Ziemi Lwowskiej, ukończył polonistykę na Uniwersytecie Lwowskim i tam w 1905 roku uzyskał doktorat, a od roku 1906 roku związał swoją karierę naukową z Zakładem Naukowym im. Ossolińskich. W roku 1917 powołano go na zastępcę dyrektora. Po śmierci Wojciecha Kętrzyńskiego w 1918 roku objął stanowisko dyrektora. Kierował Ossolineum w ciągu 20 lat, przez cały okres istnienia II Rzeczypospolitej. Miał rozbudować i przebudować jego działalność w nowych warunkach politycznych i odrodzonym państwie polskim. Jego kariera naukowa rozwijała się bardzo płodnie. W 1919 roku habilitował się na Uniwersytecie Jagiellońskim. Od 1920 roku był członkiem-korespondentem PAU, zaś od 1938 roku członkiem czynnym. W 1922 roku był powołany na eksperta Komisji Rewindykacyjnej, jeździł do Moskwy i Leningradu w sprawie zwrotu polskich księgozbiorów. Z początkiem II wojny światowej Lwów okazał się na linii walk. Bernacki zmarł nagle ze stresu i przemęczenia 19 września 1939 roku w swoim mieszkaniu przy ul. Badenich 5 na atak serca podczas oblężenia miasta przez wojska niemieckie i radzieckie. Pogrzeb jego miał niezwykły i tragiczny wymiar. Miasto znajdowało się pod ciągłym ostrzałem artyleryjskim, było bombardowane, rodzina i pracownicy Ossolineum postanowili pochować go w ogrodach Ossolineum u podnóża Cytadeli, a nie w rodzinnym grobowcu na Cmentarzu Łyczakowskim. Po wojnie jego żona Maria z Pochwalskich Bernacka została we Lwowie i została pochowana na Cmentarzu Łyczakowskim obok rodziców Ludwika Bernackiego.
Inicjatywa poszukiwania i przeniesienia szczątków Ludwika Bernackiego należy do Adolfa Józwenki, dyrektora Zakładu Narodowego im. Ossolińskich we Wrocławiu. „Nie mogłem się pogodzić z faktem, że Ludwik Bernacki nie ma swego grobu” – mówił Adolf Juzwenko. Poszukiwaniem szczątków Bernackiego zajęli się przedstawiciele Ossolineum we Lwowie, pomagał Konsulat Generalny RP we Lwowie, dyrekcja Lwowskiej Narodowej Biblioteki im. W. Stefanyka, przedstawiciele polskich organizacji działających we Lwowie. Żyją jeszcze ludzie, którzy pamiętają żonę dra Bernackiego – Marię. W 2013 roku przeprowadzono poszukiwania miejsca pochówku z użyciem georadaru, które dokładnie wskazały miejsce. Miejsce odpowiadało wspomnieniom spisanym swego czasu przez siostrzeńca Bernackiego i schematowi ogrodu Ossolineum, który nakreślił, w latach powojennych. Podczas poszukiwań nie znaleziono szczątków uczonego – miejsce zostało naruszone w latach 60, kiedy przebudowywano plac. Wtedy też od strony cytadeli zbudowano betonową ściankę podporową. Postanowiono pobrać ziemię z miejsca pochówku i złożyć urnę z tą ziemią w rodzinnym grobowcu na Cmentarzu Łyczakowskim. Na prośbę dyrekcji Ossolineum odnaleziono grobowiec Bernackich na Cmentarzu Łyczakowskim. Grupa konserwatorów pod kierownictwem prof. Janusza Smazy przeprowadziła oczyszczenie i konserwację nagrobka, również dodano napis „Dr Ludwik Bernacki 1882-1939”. Na nagrobku będzie też umieszczona tablica pamiątkowa.
Uroczystości rozpoczęły się 19 września 2014 roku o godzinie 12 w gmachu dawnego Ossolineum we Lwowie. Wykład o życiu i działalności naukowej dra Ludwika Bernackiego wygłosił Adolf Juzwenko, dyrektor ZN im. Ossolińskich we Wrocławiu. Dyrekcja Lwowskiej Narodowej Biblioteki Naukowej im. W. Stefanyka zorganizowała wystawę poświęconą Bernackiemu. Wszystkie dokumenty i książki przedstawione na wystawie pochodzą ze zbiorów biblioteki. Między innymi można było zobaczyć dyplom Ludwika Bernackiego z Uniwersytetu Lwowskiego, jego legitymację, własnoręcznie pisane dokumenty, prace naukowe. W gablotkach są również zawiadomienia o śmierci dyrektora i klepsydra zawiadamiająca o żałobnym nabożeństwie za duszę śp. dra Ludwika Bernackiego 20 października 1939 roku w kościele św. Mikołaja we Lwowie.
Na uroczystości do Lwowa przyjechała grupa polskich naukowców, członkowie Naukowej Rady Zakładu Naukowego im. Ossolińskich we Wrocławiu i członkowie Kuratorium Zakładu. Z Warszawy przyjechali przedstawiciele rodziny Bernackich. Na zebraniu byli obecni dyrekcja Lwowskiej Narodowej Biblioteki im. W. Stefanyka na czele z profesorem Myrosławem Romaniukiem, przedstawiciele KG RP we Lwowie, Polskiego Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego. Janusz Szymański z Departamentu Dziedzictwa Kulturowego ogłosił list Ministerstwa Kultury RP.
Dyrektor Adolf Juzwenko mówił o wielkich zasługach Ludwika Bernackiego dla polskiej kultury, literatury jako badacza epoki polskiego Oświecenia i dyrektora Ossolineum. Prelegent przypomniał też nazwiska innych wybitnych dyrektorów Ossolineum – Augusta Bielowskiego, Wojciecha Kętrzyńskiego, Mieczysława Gębarowicza. „Ta praca, którą my teraz robimy ma ogromny sens” – powiedział Juzwenko. – „Jakby zabrakło takich ludzi jak Bernacki, przerwała się sztafeta pokoleń. To też dobrze rozumiał kurator Zakładu książę Lubomirski. Po śmierci Bernackiego nie było dyrektora i stary już książę zdecydował się w okolicznościach okupacji na powołanie konspiracyjne nowego dyrektora – profesora Mieczysława Gębarowicza”.
W imieniu rodziny wystąpił dr Krzysztof Pochwalski, bratanek żony Ludwika Bernackiego. Krótko skreślił okoliczności śmierci i pogrzebu dyrektora i powiedział, że po wkroczeniu do Lwowa Bernackiego szukali Sowieci, którzy przyszli go aresztować. W 1941 roku to samo zrobili Niemcy. Był na listach zarówno radzieckich, jak i niemieckich.
Wiktoria Malicka przedstawiła prace ostatnich lat, które doprowadziły do dzisiejszych uroczystości. Zademonstrowała też tablicę pamiątkową, która zostanie umocowana na grobowcu Bernackich na Cmentarzu Łyczakowskim.
dr Krzysztof Pochwalski
Dyrektor Ossolineum Adolf Juzwenko
Przedstawiciel MKiDN Janusz Szymański
Wiktoria MalickaKONSTANTY CZAWAGA
tekst i zdjęcie
Po zakończeniu prelekcji w ścianach byłego Ossolineum delegacja z Polski, przedstawiciele Konsulatu Generalnego RP we Lwowie oraz obecni tam Polacy ze Lwowa udali się do bazyliki metropolitalnej we Lwowie.
„Gromadzi nas tutaj pamięć o zmarłym wybitnym człowieku, który 75 lat temu opuścił ten świat – powiedział ks. prałat Jan Nikiel, proboszcz katedry lwowskiej. – Jest to rocznica śmierci Ludwika Bernackiego. Za niego składamy tę najświętszą ofiarę”.
Biskup pomocniczy lwowski Leon Mały, który przewodniczył mszy św. w swojej homilii zaznaczył, że dyrektor Ossolineum Ludwik Bernacki okazał heroizm.
„Nie zważając na to, że już trwała inwazja na Lwów, starał się przechować wszystkie historyczne dokumenty w piwnicach Ossolineum. Przechować – bo wiedział, że od tego też zależy przyszłość.
19 września 1939 roku umarł z przemęczenia. Być może zdawał sobie sprawę, że nie da rady wszystkiego zabezpieczyć. Był to heroizm. Heroizm, który nie czyni z nas aniołów”.
„Nie zważając na to, że już trwała inwazja na Lwów, starał się przechować wszystkie historyczne dokumenty w piwnicach Ossolineum. Przechować – bo wiedział, że od tego też zależy przyszłość.
19 września 1939 roku umarł z przemęczenia. Być może zdawał sobie sprawę, że nie da rady wszystkiego zabezpieczyć. Był to heroizm. Heroizm, który nie czyni z nas aniołów”.
W koncelebrze byli też o. Władysław Lizun OFM Conv i bazylianin Witalij Dutkewycz, który reprezentował kurię archieparchii (archidiecezji) lwowskiej ukraińskiego Kościoła greckokatolickiego.
Na Cmentarzu Łyczakowskim biskup Leon Mały przewodniczył ceremonii pogrzebowej urny z ziemią z miejsca pochówku Ludwika Bernackiego, która została złożona do grobowca jego rodziny. „Spełniliśmy ten obowiązek, którego nie udało się wobec zmarłego spełnić 75 lat temu” – powiedział Adolf Juzwenko, dyrektor Zakaładu Narodowego im. Ossolińskich we Wrocławiu. Złożono również kwiaty i zapalono znicze przy grobach poprzednich dyrektorów lwowskiego Ossolineum i na Cmentarzu Orląt Lwowskich.
Niestety, podczas mszy św. w katedrze oraz ceremonii żałobnej na Cmentarzu Łyczakowskiej zabrakło przedstawicieli Akademickiej Biblioteki Narodowej im. Wasyla
Podobne posty :
W sepii i szarości
Miłość to
Momoty - Często cz. II
BLOG uwazam za bardzo ciekawy, powniewaz ludzie teraz pisza nieciekawie i byle co !
OdpowiedzUsuńpozdrawiam serdecznie !
ps;moja babcia z dziadkiem mieszkali na kresach a ja spedzalam tam wakacyjne dzieciece cudowne chwile jak w ksiazce "Boza podszewka"
mm
Witam. Cieszę się, że znalazła Pani u mnie coś dla siebie interesującego.
UsuńCzy można wiedzieć, gdzie spędzała Pani wakacje ? Co szczególnie utkwiło Pani w pamięci z tamtego okresu ?
Tyle zła sie działo, tyle zła się dzieje...Ludzie rozdeptywani jak mrówki, nic nie znaczący, przerażająco bezbronni, otoczeni okrucieństwem i obojętnościa. Tyle historii ludzkich zapomnianych. A każdy chciał zyć tak samo, jak my chcemy. Niebo oglądać, pieśń skowronka jeszcze raz usłyszeć.
OdpowiedzUsuńCieszmy sie tym, co mamy, bo i my nie znamy dnia ani godziny gdy komuś zechce sie to zniszczyć. Kruche jest przecieź nasze życie. Dla obcych nic nie warte. Tylko dla nas bezcenne...
Uściski serdeczne zasyłam Ci Zofijanno!***
Każdy chciał żyć tak jak my chcemy, a nie było mu to dane. Zło ciągle się dzieje tylko zmienia swoją postać.
UsuńNie o politykowanie tutaj mi chodzi, stronię od polityki. O pamięć mi chodzi. Wielu z nas mogłoby opowiedzieć o bliskich, znajomych, którzy przeżyli tragedię utraty wolności, życia, mienia..
Kiedy z perspektywy czasu- 75 lat patrzę na te ofiary to myślę, że my bez nich, jak te sieroty miotamy się i coraz mniej znaczymy we własnym kraju. Jednostka w globalnym świecie jest jak ziarnko piasku- wiatr ją rozsiewa na lewo i prawo i rzuca gdzie bądź..., gdzie popadnie, coraz dalej od domu. Sierotom trudniej .
A wiesz, że w Starobielsku przebywał Profesor łąkarstwa Edward Ralski
http://www.au.poznan.pl/ptl/rocznik%20nr%2013/10.pdf
..... " Nawet podczas podróży do Starobielska, kiedy wieziono nas przez zaśnieżone stepy ukraińskie, kiedy zmarznięci i głodni nie wiedzieliśmy, dokąd nas wiozą, Ralski z całą namiętnością uczonego przyglądał się stepom, badylom traw sterczących spod śniegu. ( ) przyznawał mi się wówczas, z pewnym jakby wstydem, że
trawy te wzbudzają w nim takie zainteresowanie, że jest w stanie nie tylko oderwać się od aktualnej rzeczywistości, ale jeszcze odczuwać głębszą radość patrząc w nieznane stepy, które zawsze marzył poznać. Jeszcze we wrześniu, kiedy musieliśmy schodzić z drogi, bo samoloty niemieckie ostrzeliwały nas z karabinów maszynowych, opowiadał mi dziwne historie o chwastach, których ziarna z Kanady przedostały się do Europy i bujnie się rozrastały na polu, na którym się kryliśmy przed samolotami. W Starobielsku zaczął pisać książkę o łąkach i lasach, i jeszcze w kwietniu 1940 r., parę dni przed wywiezieniem go w nieznanym kierunku, pokazywał mi z rozjaśnioną twarzą listki i trawki, które zaczynały rosnąć w obozie, opowiadał mi o ich cechach i właściwościach...."
I tak niezamierzenie przedstawiłam Ci kolejną historię..
Serdeczności Olu . Dziękuję.
Myślę, że ten chwast to było przymiotno kanadyjskie.....
UsuńDziękuję Ci za tę przejmującą historie o profesorze łąkarstwa! Nie wiedziałam nawet, że istnieje cos takiego jak łąkarstwo! Jak to pieknie brzmi. I jak jest mi bliskie ze względu na moje częste na łące przebywanie. Ta cudowna pasja profesowa pomagała mu żyć, marzyć, snuć plany, pracować i być wolnym nawet tam, w obozie Starobielskim. Niesamowite!
UsuńDobrze miec jakąkolwiek pasję, swoją drogą...Coś co odrywa nas od cierpienia i strachu, od niemozności teraźniejszości i złych wspomnień. Nawet w Auschwitz ludzie usiłowali cos tworzyć, żeby nie oszaleć.Ich rysunki na karteluszkach, na ścianach po latach oglądane wyciskają łży z oczu. A niedokończona praca profesora o łąkach i lasach pewnie przepadła w starobielskich trawach i błotach? Szkoda tego...Szkoda człowieka pełnego wiedzy i pasji. Szkoda ich wszystkich. Pamiętajmy o nich, bo tylko tyle mozemy!
P.S.
Przymiotno kanadyjskie zaraz sobie odnajdę w googlach, bom ciekawa jak to wygląda i czy już widziałam?!
Całusy serdeczne zasyłam i ciepłe mysli!***
Łąkarstwo- jest częścią rolnictwa. Rozpoznawania różnych ' badyli ' uczą się studenci rolnictwa ( czy jeszcze takowe istnieje, skoro szkoły rolnicze zniknęły ? )
UsuńPasja pomaga również walczyć z rakiem, pomaga wznieść się ponad chorobę i ciężką rzeczywistość.
Niedokończona praca o łąkach przepadła...., a ja też kocham badyle. Moglibyśmy porozmawiać o nich z Profesorem..., chciałabym też zobaczyć te ukraińskie stepy..., ale w innych niż on je widział okolicznościach...
Przymiotno kwitnie na biało- ma niepozorne małe kwiaty...
Ściskam mocno !
Pamietajmy o tych faktach, tym bardziej, ze swiadkow coraz mniej, moja mama pochodzila ze wschodnich terenow, starcila brata najstarszego , zostal wywieziony przez Rosjan i sluch o nim zaginal...dopiero niedawno dowiedzielismy sie ze zamordowano go w Zloczewie...ot historia, i chcialoby sie by czegos uczyla...
OdpowiedzUsuńCiekawa jestem ogromnie historii brata Twojej mamy czyli Twojego wujka.
UsuńZdradź tajemnicę - czym się zajmował ? Za co został aresztowany ?
Skąd dowiedzieliście się o jego śmierci.....?
Wybacz ciekawość.
Napisze Ci jego historie...
UsuńNapisalam historie wujka na Twoj adres mailowy, jezeli chcesz wklej ja tutaj pod tym wpisem
UsuńBardzo, bardzo smutne. ..... - tyle lat....
UsuńZnalazł się ktoś, kto pamiętał i umieścił pamiątkową tablicę..
Ten post jest również o Twoim Wujku....., jest również o Dziadku Dany - Wiejskim Gospodarzu, który osierocił cztery małe córeczki...., ona nadal szuka informacji o nim, szuka miejsca jego pochówku....nie daje to spokoju ......
Ten post jest też o Wujku mojej koleżanki- Leśniku, którego zabrali Rosjanie i ślad po nim zaginął...
Kiedy o Nich pisać jak nie teraz.
Zgodnie z Twoim życzeniem zamieszczam tutaj :
Nazywał się Zbigniew Jaeschke, był nauczycielem, pracował przed wojna w szkole w Kozłowie, dzisiejsza Ukraina. Mieszkał z żoną i dziewięciomiesięcznym synem w Milatynie Nowym, kiedy 17 września 1939 roku wojska radzieckie zajęły te tereny, wujek musiał się ukrywać, był rezerwista wojska polskiego , nalezal do organizacji Sokol i Strzelec, przyjaciele donieśli rodzinie, że jest poszukiwany przez Rosjan...jednak od czasu do czasu odwiedzał żonę i swojego malutkiego syna i córkę w Milatynie, i w czasie takich odwiedzin, w październiku 1940 roku został aresztowany i uwieziony, najpierw w samym Milatynie..a potem wywieziony , podobno do Złoczowa, gdzie był wieziony w zamku złoczowskim z innymi Polakami. Ostatnia wiadmość jaką dostała jego żona, to było to, że jest w Złoczowie i że może męża tam odwiedzić w czerwcu 1941, ale nastąpiła agresja Niemiec na ZSRR, i już nie można było do Złoczowa dotrzeć...od tego momentu słuch o wujku zaginął...wszelkie interwencje w Czerwonym Krzyżu, potem w Instytucie Pamięci Narodowej, w Memoriale Ukraińskim i Rosyjskim nie dały żadnego rezultatu, odpowiedź była zawsze taka sama..."los tej osoby jest nieznany". Poszukiwania jednak nie ustawały, mój kuzyn przypomniał sobie, że jego mama wspominała o Złoczowie i o tej wizycie, która nie doszła do skutku...w 2010 roku postanowił do Złoczowa pojechać, i na zamku , na ścianie w dziedzińcu, zobaczył tablicę pamiątkową osób rozstrzelanych w czerwcu 1941 przez NKWD i pod nr 101 lub 103 (mój kuzyn już tego nie pamięta) zauważył napisane cyrylicą i fonetycznie imię, otczestwo i nazwisko swego ojca, także datę urodzenia...wszystko się zgadzało...wrażenie było piorunujące.. wreszcie wyjaśnił się los brata mojej mamy. Okazało się, że Rosjanie uciekając przed Niemcami likwidowali więzienia i rozstrzeliwali więźniów, cześć została rozstrzelana na dziedzińcu zamkowym a część więźniów w lesie. Na cmentarzu w Złoczowie jest wspólny grób rozstrzelanych, ale tam nie ma nazwiska wujka....mój kuzyn podejrzewa, że po prostu kiedy ten grób tworzono nie było osoby, która rozpoznałaby jego ciało.
I taka jest ta nasza historia rodzinna.
Brat mojego ojca, oficer, uciekł z transportu do Katynia...
OdpowiedzUsuńKiedy po wielu dniach pieszej wędrówki wrócił do domu, jego własna matka nie poznała go.
Pamiętajmy!
I Ciebie Olgo zapytam o historię Stryja. W jaki sposób udało mu się uciec ?
UsuńNiestety nie znam szczegółów. Wiem tylko, że transport zatrzymał się z jakiegoś powodu i wtedy kilku osobom udało się zbiec. Prawdopodobnie jakieś deski w podłodze wagonu były obluzowane. Stryj zmarł jak ja byłam jeszcze dzieckiem. Mój Tato mówił, że on nigdy nie chciał na ten temat rozmawiać.
UsuńMoże się bał o swoje życie ?
UsuńZ pewnością!
UsuńTakie to były smutne czasy...
przypomniał mi się kolega z klasy ze szkoły średniej, co próbował nas przekonywać, że to Niemcy stoja za zbrodnią katyńską:/
OdpowiedzUsuńoczywiście wszyscy wiedzieli, jak było
Usuńa on był bardzo inteligentnym człowiekiem
do dziś nie pojmuje
ale jak się rozejrzeć to widać, że nawet ludzie pozornie madrzy nie potrafią myslec..
Ta zbrodnia ma swoją wymowę i tajemnicę do końca nie rozwiązaną.
UsuńTyle lat i ciągle ujawniane są nowe szczegóły. Potwierdzają się domysły, że Anglicy i Amerykanie dobrze wiedzieli kto to zrobił, lecz nie chcieli stracić cennego sojusznika w walce z Niemcami. Było im na rękę, żeby ginęli Rosjanie zamiast angielskich i amerykańskich żołnierzy. Poza tym czy pokonaliby w pojedynkę Hitlera ?
Polityka nie zna litości.
Perfidne było to, iż Polacy z Kresów, walcząc o wyzwolenie Europy obok Aliantów nie wiedzieli, że nie mają już swoich domów, bo powojenny ład został już dawno ustalony...
Przerażające, że te wszystkie zbrodnie nie mają końca... :(...
OdpowiedzUsuńSama się przeraziłam ogromem opisanych w tym poście zbrodni....
UsuńPrzeczytałam takie zdanie, że "powstała w latach polskiej okupacji 1918-1939" ... tworzy się nowa historia Ukrainy ... skoro nie ma się swojej ...jestem świeżo po lekturze "Ślady na piasku", wszystko tam było, zabójstwa profesorów lwowskich, i wywózka, i Katyń, i formowanie wojska polskiego; zawsze zastanawiałam się, skąd wziął się Janek z "Czterech pancernych" gdzieś tam w tajdze; jesteśmy tylko pionkami na planszy w brudnych gierkach wielkich polityków, znowu podadzą sobie ponad nami ręce, nie zważając na ludzi; podawane liczby zbrodni napawają przerażeniem, czy można potem spokojnie żyć katom? sumienie pozwala im na to?;
OdpowiedzUsuńspotkaliśmy kiedyś w Borysławiu kobietę, kupiła od nas kurtkę dla męża i zapraszała serdecznie do Duszanbe, podała adres; siedziałam potem nad mapą i usiłowałam zlokalizować, gdzie ono jest, i jaka odległość ... zrezygnowaliśmy, tak samo jak z zaproszenia do Groznego ... może udostępnisz historię wujka Grażyny? to są ciekawe sprawy, nieznane fakty, i one nie pozwolą zapomnieć; pozdrawiam serdecznie.
Zauważyłaś !!! - W latach polskiej okupacji...
UsuńZastanawiałam się czy ktoś to zauważy ???? Post jest długi i wielowątkowy.
Najwyraźniej pisze się nowa historia- jak pisałam w poście- każdy naród pisze swoją.
Zastanawiam się czy wiedzą, kim był Kazimierz Wielki i jak wyglądał przedwojenny skład ludności Lwowa ?
Lwów od 1387 do 1772 ponownie w składzie Królestwa Polskiego i Rzeczypospolitej Obojga Narodów, od 1434 stolica województwa ruskiego Korony.
Ukraińcy w przedwojennym Lwowie stanowili tylko 14-15% ogółu mieszkańców. Polacy natomiast stanowili we Lwowie ponad 50% ludności. Lwów zamieszkiwali również Żydzi, Ormianie, Niemcy, Czesi i Rosjanie. https://www.facebook.com/LwowLeopolisSemperFidelis/photos/a.206535146161282.1073741833.206469336167863/479651065516354/?type=1&theater
Nie wiem, jak można żyć z sumieniem obciążonym winą za śmierć setek i tysięcy ludzi.
Też się nad tym zastanawiam.
Długie mają ręce ponad naszymi głowami...
Udostępniłam - ileż ludzi zamordowano bezimiennie- nie pozostał po nich nawet pył...., a co dopiero pamięć...
Norwegia wstydzi się za zdrajcę Quislinga.Czesi mieli swojego Quislinga-Hacha,który poniżył czeski sztandar narodowy.Francja miała marszałka Petain,który poniżył honor żolnierza,oficera.Nasz Quisling przeszedł upokorzenia innym nieznane,musiał się zrzec połowy
OdpowiedzUsuńpaństwa,poniósł 6 mln.ofiar.Po II wojnie światowej także nie przyczynił się do polepszenia
sytuacji w kraju.Przeciwnie,wyczyny bezpieki odbywały się na tle polskiego Quislinga.
Przyniósł Polsce wszystkie złe konsekwencje Quislinga nie przynosząc konsekwencji dodatnich.Może należało postąpić jak Francuzi:
histmag.org/Polskie-panstwo-Vichy-10068;2
Na czym polega różnica pomiędzy ideą Wielkiej Rzeczypospolitej a wielkimi imperiami:
racjonalista.pl/kk.php/s,9835
"Kosowo i Krym.Dzisiaj cień Kosowa krąży po Europie.Cień Kosowa i rozbicia Europy.Cień tej wojny wisi od dwóch dekad nad Europą,a Krym i wschodnia Ukraina są tej mroczności stosowną
(i nie ostatnią)i zapewne niekończącym się procesem szatkowania mapy politycznej Europy.
Nasza planeta znajduje się pod ciśnieniem dwóch potężnych przeciwstawnych sił:globalizacji
i rozdrobnienia."
www.kulturaswiecka.pl/node/822
W poniedziałek 20 04 wróciły moje 3 jaskółeczki-całe i zdrowe.Obserwuję je już od wielu lat.
Gniazdo mają u sąsiada w oborze.Niestety,ale na Dolny Śląsk wróciło o 42% mniej bocianów.
Wg.poprzedniego spisu z 2004 roku w Polsce żyło 42 tys.par lęgowych bociana,co oznacza,że co piąty bocian na świecie był"Polakiem".Teraz,wg.wstępnych ocen,liczba bocianów w Polsce nie przekroczy 45 tys.par."Hiszpanów"jest więcej.
vimeo.com/98941796
vimeo.com/88093956
vimeo.com/110348926
vimeo.com/113376120
Słonecznej soboty i niedzieli:)
vimeo.com/124139626