Translate

ABC raka piersi


Nie będę się mądrzyć. Od wykrycia mojej choroby i podjęcia leczenia minęło 9 lat. Każda choroba jest inna, inny jest sposób leczenia i dochodzenia do zdrowia fizycznego i psychicznego. Są różne rodzaje raka piersi: o różnej budowie, różnie umiejscowione. Można o tym poczytać na stronie- ABC Raka Piersi. Na tej samej stronie można przeczytać -Wcześnie wykryty rak piersi, w niskim stopniu zaawansowania jest nie tylko wyleczalny, ale poprzez odpowiedni zabieg operacyjny i skojarzone z nim leczenie daje kobietom możliwość zachowania piersi. Leczone w ten sposób pacjentki szybko wracają do życia zawodowego bez widocznego uszczerbku na wyglądzie, pozostając w dobrej kondycji psychofizycznej - co jest jednym z elementów uzyskania pełnego wyleczenia.

Dlaczego nikt nie zaproponował mi takiego leczenia? Spełniałam wszystkie kryteria: guz nie przekraczał 1cm, wezły były czyste. Dlaczego to nowoczesne leczenie mnie ominęło?
http://amazonki.net/artykuly/czytaj/1163/leczenie/rak-piersi-usuwanie-wezlow-chlonnych-nie-zawsze-konieczne.
Dzisiaj już wiem - im mniejszy guz - tym mniej drastyczne i krótsze leczenie- bez hormonoterapii ( guzy hormonozależne ), radioterapii i chemioterapii.

Mój guz był latwo wyczuwalny palcami, widoczny w badaniu USG, niewidoczny w mammografii, ze względu na gruczołową budowę piersi !!!!!!!!!!!

Nikt nie mówi jak wygląda życie po mastektomii i usunięciu wezłów chłonnych: o ręce-właśnie tak o ręce, która staje się niesprawna i wymaga rehabilitacji do końca życia.
Różnicę między kończynami- występuje znaczny przykurcz- niweluje długotrwała rehabilitacja.
Po usunięciu węzłów chłonnych często występuje dodatkowo obrzęk limfatyczny, a to już poważna sprawa. Nie wolno dźwigać, nagrzewać ręki. Zachodzą zmiany w obręczy barkowej i kręgosłupie.
Rehabilitacja i rehabilitacja.
Wiele łez trzeba wylać, aby zaakceptować nowy stan. To trauma, która biegnie odrębnym torem obok leczenia raka.

Byłam i bedę za leczeniem oszczędzającym ,... za świadomym wyborem, bo to nasze zdrowie, nasze życie i ważna jest jego jakość !!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
Ten koszmarny dzień operacji ciągle wraca do mnie i jest źródłem stresu i łez. Opisałam go w " Spotkaniu z rakiem "

Blog jest odzwierciedleniem chwil z pasją życia i życia z pasją.
Jego tematyka ?
Czy osoba po leczeniu choroby nowotworowej musi pisać tylko o swojej chorobie ?






Do poczytania:

Obserwatorzy

20 marca 2013

Mistyka i moc

Widzę głęboki związek pomiędzy Św. Franciszkiem, a ludźmi chorymi na raka - sprzężenie zwrotne. 
Św. Franciszek z Asyżu kochał Boga, ludzi i naturę. Zachwycał sie każdym bożym stworzeniem.

Zdaniem Ojca Hipolita  Lipińskiego, mistyka przyrody św. Franciszka wpłynęła na to, że Jan Paweł II ogłosił list apostolski „Inter Sanctos”, w którym uznał św. Franciszka patronem ekologów i ekologii.
Biedaczyna bowiem „pojmował elementy przyrody jako wspaniały dar Boga dla ludzi”.

Z czterech żywiołów, które Franciszek w swoim Hymnie na cześć stworzenia zaprasza do wspólnego chwalenia Boga, najbardziej skażonymi przez postęp techniczno-przemysłowy są woda i powietrze.

Nawet zwolennicy ewolucji technologicznej nie żywią nadziei, że będzie można zapobiec dalszemu zabijaniu ziemi, posługując się jedynie tymi środkami, jakie mają do dyspozycji badania naukowe. Potrzebna jest zmiana w mentalności ludzi współczesnych, skłaniając ich do pójścia w ślady kosmicznego braterstwa św. Franciszka.

Nie wszystko wolno czynić człowiekowi w środowisku natury, do czego dostarcza mu środków nowoczesna technologia.
 Do obowiązków wszystkich odpowiedzialnych należy zatroszczenie się o to, ażeby do zespołów urbanistycznych, które stały się prawdziwymi pustelniami uzbrojonego cementu, zostały wprowadzone życiodajne przestrzenie przyrody. Tylko w ten sposób może być zagwarantowana równowaga psychofizyczna mieszkańców, poważnie zachwiana przez brak bezpośredniego kontaktu z florą i fauną.

 Tego rodzaju tendencjom przeciwstawia się w sposób jasny mistyka przyrody Biedaczyny, który z niewiarygodną wprost siłą i bezpośredniością widzi wszędzie w najskromniejszym stworzeniu, bezpośredni związek z Bogiem.
Franciszek mówi nam przede wszystkim, że musimy nauczyć się obejmowania spostrzeżeniem kontemplacyjnym ogromu morza, majestatu gór, piękności zachodu słońca, niewinności dziecka, piękna kwiatu.
Trzeba nauczyć się na nowo zatrzymywać się po to, by podziwiać wielkość i dobroć boską - odzwierciedlane we wszechświecie.
Ochrona naturalnego środowiska jest konieczna nie tylko dla zachowania piękna tej ziemi, ale bardzo pożądana dla uniknięcia cherlactwa fizycznego dzieci i wielkich skupisk przemysłowych.
Bez przemysłu ostatecznie człowiek może żyć, ale bez świeżej wody, zieleni i czystego powietrza - zginiemy.
 Nie czując się zdolnym do oddawania chwały Bogu tak, jak On na to zasługuje, wzywa św. Franciszek na pomoc innych ludzi, zwierzęta, a nawet istoty nieożywione.
Św. Franciszek pragnie jednak, byśmy spojrzeli głębiej na piękno przyrody - ona ma nam ułatwić kontakt z Tym, który jest źródłem tego piękna.
Stąd obcowanie z przyrodą jest również obcowaniem ze Stwórcą, co więcej, jest drabiną, która pomoże wspiąć się nam na wyżyny ducha ludzkiego i pozwoli wydobyć z niego to, co szlachetne i nieśmiertelne - to co Boże w człowieku.

Jednym z motywów, dla którego postać św. Franciszka z Asyżu spotyka się z sympatią i podziwem ludzi całego świata, bez względu na ich pochodzenie narodowe czy też przekonania religijne, jest jego postawa wobec stworzenia.

o. Hipolit Lipiński OFM

www.katolik.pl
 
 Kiedy straciłam przyjaciela, a leczenie onkologiczne zabijało moją duszę i ciało- chociaż uniknęłam chemio- i radioterapii,  namówiłam męża na odwiedzenie  Św. Góry Prawosławia - Grabarki- chciałam zobaczyć to niezwykłe miejsce.
Piliśmy wodę z cudownego źródełka .
Latem 1710 roku  panowała cholera, która dziesiątkowała okoliczną ludność.
Ludzie w popłochu opuszczali wioski i miasta.
Pewien człowiek miał objawienie. Przyśniło mu się, że jedynym ratunkiem jest przybycie z krzyżem na górę Grabarkę.
Zanotowano w kronice parafii w Siemiatyczach przybycie 10 000 osób.
Ustawiono krzyż i modlono się  w intencji  ocalenia.
Ludzie pili wodę ze źródełka - chorzy zaczęli zdrowieć - stał się cud. Wówczas to górę nazwano Świetą, a na wzniesieniu pobudowano drewnianą kaplicę.
 
Udzieliła się nam niezwykła cisza i spokój tego miejsca - 
wręcz magnetyzm. 
 Krzyże pokutne i dziękczynne, nieco przytłoczyły  nas swoją ilością. 
 Niektóre stoją tutaj od ponad 100 lat.
Zadumałam się, które z nich to krzyże dziękczynne ?
 Na szczycie góry maleńka, skromna  świątynia, bijąca energią,
bo rzecz nie w wielkości i bogactwie, ale duchowej sile - słynie z licznych, cudownych uzdrowień.
Spłynęła na nas moc tego miejsca.
Krzyże robią niesamowite wrażenie: małe i duże, podpisane imieniem, drewniane, przeróżne.
 
My krzyża ze sobą nie mieliśmy, przynoszą je pielgrzymi, którzy przybywają na Grabarkę z całego świata, z 18/19 sierpnia - przed nocą czuwania- na Święto Przemienienia Pańskiego.
Wierni obchodzą cerkiew na kolanach, później obmywają obolałe nogi w cudownym źródełku.
 
Ocalała z wojennych pożóg drewniana świątynia spłonęła w wyniku podpalenia w 1990 roku.
Jak nam powiedziała siostra zakonna podpalaczem okazał się mieszkaniec pobliskiej wsi, z tego, co pamiętam - niepoczytalny umysłowo.
Na szczęscie krzyże nie spłonęły.......  górują nad świątynią...
Ich liczbę szacuje się na 10 000.
Ciągle przynoszone są nowe
Odbudowana w 1998 roku świątynia jest murowana z drewnianym oszalowaniem.
Jest tutaj także klasztor żeński, budynek mieszkalny dla sióstr zakonnych oraz cmentarz.
Pierwszą przełożoną zakonu była siostra Maria, spokrewniona z rodziną carską. To ona wprowadziła w klasztorze porządek dnia z modlitwami od 5 rano.
Przemiłe siostry zawsze chętnie otworzą światynię, jeżeli tylko o to poprosimy.

Grabarka to ulubione miejsce Dudy Gracza...
Od tamtego zimowego, grudniowego dnia także i moje.......

Czym jest wiara dla ludzi chorych ?

W Beskidach Skolskich na Ukrainie spotkałam krzyż.
W pierwszej chwili zrobił na mnie przygnębiające wrażenie. Okazało się jednak, że to krzyż dziękczynny. Wniosła go na górę i postawiła osoba, która chorowała na raka.
 
Od kogoś, kto z Bożą pomocą pokonał chorobę
Dziękował on Bogu za odzyskane zdrowie i powrót w góry, na górskie szlaki.
 
Sądzę, że znacie historię Marzeny-walki z chorobą nowotworową.
Załkało moje serce po przeczytaniu  Autoprzeszczepu cytrynowego cz. III.
Jeżeli jeszcze nie poznaliście Marzeny, to zróbcie to, jak najszybciej. Wspaniała dziewczyna.
Przeczytajcie też cz. IV  Autoprzeszczepu cytrynowego, a najlepiej całość.




&
 
 
 
 
 versatile czyli różnorodny, wszechstronny , ale także zmienny i niestały

Dziękuję Talibro
Cieszę się, że lubisz mojego bloga.
Lubię zagladać do wszytkich, których linki umieściłam w zakładce. Proszę bierzcie i cieszcie się wyróżnieniem-trudno mi wybrać - w każdym blogu można znaleźć mnóstwo ciekawych rzeczy.
Zapraszam wszystkich, których moje pisanie choć troszkę interesuje.
Postaram się wrócić jeszcze do tego wyróżnienia.

Radość jest potrzebna duszy, jak ciału krew.
Św. Franciszek z Asyżu

 
 
 
Serdeczności



Kim był Św.  Franciszek ?





 



 
 
 








28 komentarzy:

  1. Nie wiedziałam ,
    że są takie miejsca i obyczaj przynoszenia krzyża.
    Piękny zwyczaj...
    Tak rzadko mówimy dziękuję Bogu ...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też nie wiedziałam i byłam zaskoczona, piękny zwyczaj i magnetyczne miejsce, niedaleko od Ciebie, Krysiu.
      Rzadko mówimy dziękuję, zwykle o coś prosimy....myślę, że najczęściej o zdrowie.

      Usuń
  2. Jestes fantastyczna .............potrafisz wzruszyc.Kochasz piekno wiec musisz byc wspanialym czlowiekiem.AnnaR

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Aniu jestem zwykłym człowiekiem, którego już cokolwiek uczesało życie- czasem kapryśnym, zwłaszcza wtedy, kiedy coś boli.

      Usuń
    2. Kocham takich ludzi, ktorzy kiedy sa < zwlaszcza > potrafia mimo wszystko zauwazyc piekno tego swiata.Ty to potrafisz , dlatego czesto tu zagladam i czerpie moc , ktora mi dajesz. Jestem w identycznej sytuacji. Pozdrawiam Cie mocna AnnaR

      Usuń
    3. Dziękuję za pozdrowienia i miłe słowa.
      Świat się zmienia, przestaje być moim światem, dlatego staram się wyłapywać to co mi się w nim podoba.
      Okazuje się, że nie jestem sama w moim postrzeganiu piękna.
      Zaskoczyłaś mnie - czerpiesz moc....

      .... Zdrowia życzę, sił i ............. mocy.

      Usuń
    4. . ....................Cała JA:)AnnaR

      Usuń
    5. Nie skopiowalo mi sie to co Ty napisalas- mianowicie < SWIAT SIE ZMIENIA,PRZESTAJE BYC MOIM SWIATEM, DLATEGO STARAM SIE WYLAPYWAC TO CO MI SIE W NIM PODOBA> To jest rowniez moj tok myslenia AnnaR

      Usuń
    6. Jesteśmy więc jednomyślne- takie podobieństwo to rzadkość.

      Usuń
  3. Nie wiem dlaczego, ale od jakiegos czasu modle sie za Karoline z rakiem w glowie i za Marzenke. Wzruszyla mnie... A Jej zdanie /nie zacytuje dokladnie/: "juz nigdy nie bede zyla bez Boga" jest znakiem, ze Sila z Nieba jest wielka Moca...
    Zofio, mam takze swoje cudowne zrodelko... napisze o tym kiedys...a krzyz... wiadomo, wszyscy go mamy.
    Serdecznosci
    Judith

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mnie też wzruszyła i poruszyła.
      Pięknie powiedziałaś Judith- Siła z Nieba jest Wielką Mocą.
      Twoja modlitwa z Wiarą ma również Wielką Moc, my nie potrafimy modlić się tak, jak Ty - z Wielką Wiarą..., jesteśmy tacy mali..

      Czekam na zajmującą opowieść o źródełku, ciekawie mnie, gdzie ono się znajduje ?
      Zawsze i nieustannie życzę Ci zdrowia i również serdeczności ślę

      Usuń
  4. Witaj, mam na imię Kamila, jestem z Siemiatycz. Masz racje na Świetej Górze Grabarce jest nieodgadniona siła i moc, odwiedzamy ja co roku, TŁUMY WIERNYCH Z KRAJU I ZAGRANICY, CAŁONOCNA MODLITWA W ZADUMIE I CISZY.Serdecznie Cie pozdrawiam i dziekuje że Jesteś...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witaj Kamilo
      Miło, że wstapiłaś i mnie oświeciłaś- już poprawiłam- Święta Góra- przez szacunek. W necie widać nic nie wiedzą...
      Siemiatycze- byłam tam kiedyś w czasie Waszych Świąt Wielkanocnych na mszy w cerkwi. Pięknie się ona odprawia.
      Przejeżdżając właśnie przez Siemiatycze, poprosiłam męża, żebyśmy zboczyli z drogi głównej i odwiedzili Grabarkę.
      To miejsce o dużej Mocy.. i piękne.
      Pozdrawiam Cię serdecznie

      Usuń
  5. Piękny tekst Zofijanko! Tak, w życiu potrzebna jest jakaś mistyka. Trzeba tylko umieć ją wyczuwać, odnaleźć ją w sobie.Myślę, że jestesmy dla niej zwierciadłem. Gdy nasze mysli, zamierzenia i intencje są czyste ona odbija się w nas. Gdy nasze serca pragną dobra i widzą to dobro wokół mistyka jest w nas.
    Moc serca, moc wiary w nieśmiertelność dobra i w sens tego wszystkiego - to wielka i upragniona moc ...Wzruszenie, pochylenie głowy przed wielkością, niewyobrazalnym cierpieniem i siłą ludzką jest we mnie teraz.
    Przeczytałam ostatni post u Marzeny.Jak wiele trzeba znieść, by znaleźc w sobie odrobinę pogodzenia i przyzwolenia na nieuchronność. I przed każdym jest jakieś przejście. Jakiś trudny, lecz nieuchronny moment pożegnania tego, co zna i kocha i przywitania z...wielką niewiadomą.
    Ciepłe mysli zasyłam...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Olgo, Olgo tak -w życiu potrzeba mistyki- dzięki niej widzimy świat w jasnych, słonecznych kolorach takich, jak na Twoich austalijskich zdjęciach, pojawiają się siły o jakie nie podejrzewalibyśmy siebie
      Moc serca, wiara w dobro.... tak, oczywiście
      Chylę głowę przed Księdzem, który okazał się najwłaściwszą osobą w miejscu, gdzie cierpienie ulega niewyobrażalnej kondensacji i ból jest zaprzeczeniem wszystkiego, kiedy człowiek nie potrafi myśleć racjonalnie.. i odrzuca wszystko.
      Będąc młodym człowiekiem nie myśli się o nieuchronności, nie myśli się o śmierci.., każdy z nas chciałby naturalnie się zestarzeć...
      Potrzebujemy wszyscy więcej optymizmu i nadziei, że się uda.

      Usuń
    2. Potrzebujemy też więcej takich Franciszków. Osób, które są świadome wartosci natury, które kochają ją, wielbią i przenosza nad własne potrzeby.Potrzeba nam tych, któzy dostrzegają naszą zależnośc od natury i nie lekceważą jej praw.Potrzeba nam tych, którzy nie zlekna się buty wielkoprzemysłowości i betonu. I nie dadzą sie zepchnąć na margines. Nie dadzą sie uciszyć.
      A tymczasem po lasach mnóstwo smieci...Odsłania sie to teraz, jak sniegi zaczęły trochę topnieć. Zgroza! I nie sądzę, by nowa ustawa śmieciowa cos w tej sprawie zmieniła. To jest taka nasza polska mentalność. "Niech tam w świecie nawet wojna, byle nasza wieś spokojna".Dla wielu liczy się tylko koniec własnego nosa.I dziesięciolecia musza przeminąć zanim to się zmieni. A ci wandale takich współczesnych Franciszków mają za oszołomów i głupków.
      Pozdrawiam w pogodny na razie czwartek!:-))

      Usuń
    3. Oj, tak potrzeba nam takich Franciszków. Na razie mamy Papieża.
      Kiedy byłam dzieckiem rodzice wyczulali mnie na przyrodę, bo oboje ją szanowali i kochali .
      Czasem jadąc do Babci, zatrzymywaliśmy się nad Wisłą, siadaliśmy na brzegu rzeki na posiłek - na śniadanie na trawie.
      Po posiłku wszystkie śmiecie trafiały z powrotem do koszyka i jechały dalej z nami.
      To wychowanie w domu i w szkole.
      W szkole na przerwach wychodziliśmy do szkolnego ogrodu, który był pielęgnowany przez Pana ogrodnika, czasem mu pomagaliśmy wyrywać trawę i grabić liście, leżące na chodnikach.
      Zawsze zachwycałam się cudną różą, migdałkiem i łanami kolorowych łubinów.
      Byłam tam po latach to, co zobaczyłam, nie miało nic wspólnego z pięknem.
      W cudnym kiedyś szkolnym lasku- tony zgniłych liści, śmiecie, gałęzie - smutek....
      Dlaczego ? Dlaczego już nie jest tak, jak kiedyś ?
      Dzisiaj o śmieciach była audycja w radiu- mają nadzieję, że ustawa coś jednak da- trzeba próbować i wychowywać Franciszków, w poszanowaniu świata natury...
      Wieś też wiele grzechów ma na sumieniu..... do lasów trafiają nie tylko śmiecie, lecz także szamba ze szkół.....

      Nic to trzeba myśleć pozytywnie i na zasadzie kropli drążyć skałę.....
      Słoneczne uściski ślę Olu, u nas też jest dzisiaj pięknie.

      Usuń
    4. Też tak byłam wychowywana i do dzisiaj podnosze papierki, które widzę na drodze. Ale wszystkiego nie dam razy podnieść. Bezradnie patrzę na ludzkie zachowania i dzisiejszy brak wychowania. Kiedyś przydatne też były czyny społeczne. Ludzie razem potrafili zrobić wiele. Wprawdzie zazwyczaj robili to pod przymusem, ale liczyły się dobre efekty. Dzisiaj panuje wolna amerykanka...
      Lecz może rzeczywiscie kropla drąży sprawę i młode pokolenie wreszcie zrozumie jak ważna jest czystość zielonego środowiska wokół nas.Tylko w nich nadzieja, bo starsze pokolenie trudno się reformuje.
      Dziękuję za słoneczne uściski i lecę na podwórko moje kurki głodne nakarmić!:-))

      Usuń
    5. Tak naprawdę to wydaje mi się, że jest to walka z wiatrakami, bo byt określa świadomość. Im biedniej tym gorzej, ale też nie do końca można wszystko tłumaczyc biedą- wszędzie quady i motory crossowe kupowane już małym dzieciom, jeżdżące po szlakach turystycznych, lasach i rezerwatach przyrody. Ci co protestują to komuchy, oszołomy, mohery itd., niestety w mniejszości.

      Usuń
  6. Są takie miejsca, które promieniują mocą, siłą, zazwyczaj na jakimś wzniesieniu, być może jesteśmy wtedy bliżej Boga? miejsca pielgrzymek od wieków, kamieni wytartych tysięcznymi stopami, kolanami, szeptane modlitwy, prośby, dziękczynienia - dla mnie takim miejscem jest Kalwaria, w otoczeniu pięknej przyrody; oglądałam kiedyś transmisję z Garbarki, wielkie przeżycie, cudne śpiewy cerkiewne, a być tam, uczestniczyć, to musi wywierać niesamowite wrażenie; myślę o Marzenie, czy można ciepłymi myślami dodawać sił? statystyki zachorowalności są przerażające, rozwój cywilizacyjny niesie ze sobą i takie nieuchronności, czasami jestem przerażona, co nam zafundowało odejście od natury; pozdrawiam Cię serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję Mario.
      Pięknie to ujęłaś- miejsca, które promieniują mocą wyszeptanych modlitw, wytartych kolanami kamieni, wydeptanymi ścieżkami i cichą obecnością przyrody, która przyglądała się ludzkiej pielgrzymce od wieków, zawsze obecna, nienarzucająca się, a towarzysząca, dająca ożywczy podmuch i cień.
      Myślę,że większość z nas ma swoją Kalwarię- magiczną górę i źródełko życia...
      Przerażające jest odejście od natury, ale jakoś mało kto się nad tym zastanawia i zdaje sobie z tego sprawę, jak ślepiec dalej brnie ku zagładzie, tratując i niszcząc po drodze wszystko co napotka.
      Masz szczęście, bo Pogórze to mało zaludnione miejsce, o czystym powietrzu, mało zurbanizowane, nie rozdeptane - wspaniałe do życia i odpoczynku.
      Miłe słowa zawsze mają moc... i warto je mówić chorym.

      Serdeczności.

      Usuń
  7. Zaglądałam tu już wcześniej, ale byłam onieśmielona.
    Ten post mnie jednak bardzo wzruszył i dziękuję za tę chwile refleksji.
    Serdeczności
    :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witaj Dosiu
      Nie wiem czym to Cię onieśmielam. Cieszę się, że jesteś.

      Jadąc w góry ani przez moment nie pomyślałam, że mogę zobaczyć tam krzyż dziękczynny i że będzie on miał jakiś zwiazek z rakiem, podobnie na Grabarce. Mają te miejsca swój mistycyzm, jakąś nieznaną nam potęgę, sprawiają, że spotkanie z nimi należy do wyjątkowych.
      Wstępuj cześciej bez obawy. Serdeczności

      Usuń
  8. Lubię postać Św. Franciszka i mistykę tej postaci. Mam swój udział w powstaniu rzeźby Francuzika obok domu pomocy społecznej prowadzonego przez siostry zakonne Franciszkanki. Napiszę może kiedyś o tym na blogu. Pięknie napisałaś ten tekst, widać Twoją wrażliwość, pozdrawiam Cie miło

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ...Mnie też spodobał się Jego mistycyzm. Potrzebujemy Fanciszkańskiego spojrzenia na świat. Myślę, że każdy, kto lubi naturę mam coś w sobie ze Świętego - jakąś czastkę.
      Czy mamy szansę rozpowszechnić Franciszkańskie podejście do natury ?
      Ciekawi mnie, jak wygląda ta rzeźba, o której piszesz, a jeszcze bardziej Twój udział w jej powstaniu.
      Dziękuję i serdecznie pozdrawiam.

      Usuń