Translate

ABC raka piersi


Nie będę się mądrzyć. Od wykrycia mojej choroby i podjęcia leczenia minęło 9 lat. Każda choroba jest inna, inny jest sposób leczenia i dochodzenia do zdrowia fizycznego i psychicznego. Są różne rodzaje raka piersi: o różnej budowie, różnie umiejscowione. Można o tym poczytać na stronie- ABC Raka Piersi. Na tej samej stronie można przeczytać -Wcześnie wykryty rak piersi, w niskim stopniu zaawansowania jest nie tylko wyleczalny, ale poprzez odpowiedni zabieg operacyjny i skojarzone z nim leczenie daje kobietom możliwość zachowania piersi. Leczone w ten sposób pacjentki szybko wracają do życia zawodowego bez widocznego uszczerbku na wyglądzie, pozostając w dobrej kondycji psychofizycznej - co jest jednym z elementów uzyskania pełnego wyleczenia.

Dlaczego nikt nie zaproponował mi takiego leczenia? Spełniałam wszystkie kryteria: guz nie przekraczał 1cm, wezły były czyste. Dlaczego to nowoczesne leczenie mnie ominęło?
http://amazonki.net/artykuly/czytaj/1163/leczenie/rak-piersi-usuwanie-wezlow-chlonnych-nie-zawsze-konieczne.
Dzisiaj już wiem - im mniejszy guz - tym mniej drastyczne i krótsze leczenie- bez hormonoterapii ( guzy hormonozależne ), radioterapii i chemioterapii.

Mój guz był latwo wyczuwalny palcami, widoczny w badaniu USG, niewidoczny w mammografii, ze względu na gruczołową budowę piersi !!!!!!!!!!!

Nikt nie mówi jak wygląda życie po mastektomii i usunięciu wezłów chłonnych: o ręce-właśnie tak o ręce, która staje się niesprawna i wymaga rehabilitacji do końca życia.
Różnicę między kończynami- występuje znaczny przykurcz- niweluje długotrwała rehabilitacja.
Po usunięciu węzłów chłonnych często występuje dodatkowo obrzęk limfatyczny, a to już poważna sprawa. Nie wolno dźwigać, nagrzewać ręki. Zachodzą zmiany w obręczy barkowej i kręgosłupie.
Rehabilitacja i rehabilitacja.
Wiele łez trzeba wylać, aby zaakceptować nowy stan. To trauma, która biegnie odrębnym torem obok leczenia raka.

Byłam i bedę za leczeniem oszczędzającym ,... za świadomym wyborem, bo to nasze zdrowie, nasze życie i ważna jest jego jakość !!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
Ten koszmarny dzień operacji ciągle wraca do mnie i jest źródłem stresu i łez. Opisałam go w " Spotkaniu z rakiem "

Blog jest odzwierciedleniem chwil z pasją życia i życia z pasją.
Jego tematyka ?
Czy osoba po leczeniu choroby nowotworowej musi pisać tylko o swojej chorobie ?






Do poczytania:

Obserwatorzy

27 grudnia 2012

Pomologia -cz.I

Tym razem będzie to długa historia....

Święta były pełne melancholii.
Oczami wyobrażni widziałam bliskich mi ludzi, których już nie ma.
Spędzaliśmy razem Święta, Nowy Rok....
Tęsknię za nimi....

Wspominałam bliskich i miejsce, o  którym Niemcy powiedzieliby - hajmat- mała ojczyzna.

Tutaj rodziły się dzieci, stąd wyprowadzano zmarłych w ich ostatnią drogę.
Nic nie zmieniło się nawet wtedy, kiedy połowę domu odsprzedano obcemu człowiekowi.
Obcy okazali się wesołymi i uczciwymi ludźmi, zżyliśmy sie z nimi, jak z rodziną.
Pamiętam pewne poprawiny, kiedy przygrywali na harmonii, bo goście chcieli się bawić  dalej, a nie było już orkiestry.

To miejsce- to także moja mała ojczyzna - duża przestrzeń, takie tajemnicze miejsce, dokąd zawsze wraca się myślami, gdzie na zawsze pozostawia się serce....

Niedawno uświadomiłam sobie, że już niewiele dobrego czeka mnie w życiu i postanowiłam o tym miejscu opowiedzieć .

.... Tajemniczy Ogród.......

istniał naprawdę, nie był wytworem mojej wyobraźni.

Ogród mojego dzieciństwa  istniał naprawdę.
Na niskiej skarpie rosły rzędem drzewa starej odmiany wiśni - Minister Podbielski i jedna, jedyna szklanka, być może była to Szklanka Polska, która rodzi owoce o kwaskowatym miąższu, skórce jasnej i przeźroczystej, bezbarwnym soku, jedyna odmiana, powstała bez ingerencji człowieka- w sposób naturalny.
Wyżej rosły śliwy- węgierki zwykłe- dorodne i obficie owocujące - tak obficie, że gałęzie uginały się do samej ziemi, pod ciężarem owoców.
Pod tymi drzewami siadywałam razem z moją Mamą, dostrzegając w jej pięknych, gęstych włosach pierwsze srebrne nitki.....

To między innymi dla mnie Tato posadził tutaj  czereśnię odm. - Poznańska, o czerwono- złotej skórce, gruszkę Faworytkę czyli Klapsę ( któż nie zna jej smaku ), poziomki i morelę, która przemarzała, ponieważ zimy były wtedy bardzo mroźne. Gałąź po gałęzi, konar za konarem- zamierała z każdym rokiem, aż pewnego dnia z wielkim żalem została wycięta.
Wiosną drzewa pokrywały się kwieciem, co nadawało temu miejscu niezwykłego czaru.
Pomiędzy drzewami stały trzy ule, których mieszkańcy często się wyrajali, ponieważ
 ' pszczelarz ' czyli mój Tato często był nieobecny w związku z pracą zawodową.
Do dzisiaj pamiętam smak tamtych truskawek, a szczególnie tzw. "kartoflanki"- o mączystym, jasnym- białym miąższu i bardzo dużych, płaskich owocach.
Porzeczki czerwone osiągały  rozmiary małych winogron.


Kiedy kończyły się wakacje i dojrzewały śliwki, dojrzewała również moja ulubiona jabłonka odm. Wealthy- smaczna i soczysta. Kiedy jadłam jej owoce, sok ściekał mi po brodzie.
Zimową porą raczyłam się Bankroftami , Złotymi Renetami

 
i ' smakowałam' winogrona z "Pomologii " pod red. prof. Zaliwskiego i Rejmana


W tym niepospolitym ogrodzie orzech włoski zachwycał nietuzinkowymi rozmiarami owoców-  wielkości pięści dziecka i cieniutką łupiną.

Miał też ten ogród swój malinowy chruśniak , z którego razem z psem -Pointerem angielskim wymykałam się na łąkę i  ukwiecone wały, aby tarzać się w trawie, zbierać i wąchać kwiaty : dzwonki, goździki, przytulie, nostrzyki, cieciorkę pstrą, cykorię podróżnik, komonicę rożkową, wilżynę ciernistą, wykę ptasią, świerzbnicę polną.
Latały tutaj motyle i pachniały poziomki.
To było moje ukochane miejsce.
Pełna wrażeń wracałam polna drogą, kurząc przy tym niemiłosiernie.............Proch był miły w dotyku, ciepły, rozgrzany słońcem i przyjemnie było zanurzyć w nim bose stopy.
Wracałam zebrać koszyczek malin.
Ponownie więc zanurzałam się w chruśniaku, zbierając delikatne, pachnące maliny.
Nie Alina, nie Balladyna - tylko ja.
Czasem w ogrodzie  pojawiał się ktoś z dorosłych, odwiedzajacych moja Babcię, czasem była to Babcia ( kiedy miała jeszcze siły chodzić) lub  dzieciaki.

Po pracy dorośli siadali w cieniu drzew na pogawędkę , częstując się świeżo upieczonym plackiem z owocami.

 
Dojrzały agrest Czerwony czy  Biały Triumf lepiej smakował, niż kiwi.
 
Mężczyźni w mojej rodzinie mieli  'dobrą rękę 'do kwiatów- kochali kwiaty- rosły jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki.
Mój tato kochał narcyze i tulipany. Najpiękniejszy z nich to ciemny jak noc - Queen of Night.
Przed domem mojego Stryja, obok studni rosły szpalerem najpiękniejsze na świecie, wysokie na 2 metry georginie.
Wzdłuż chodnika, prowadzącego na ulicę pyszniły się kosmosy.
Różne widziałam później w swoim życiu dalie zwane georginiami, ale tamte- mojej Ciotki były  nad podziw okazałe- o olbrzymich  kwiatach w pełnej gamie kolorów: żółte, różowe, czerwone, brazowo- pomarańczowe, białe - rozwichrzone czupryny. Były też  kolczaste ' jeżyki '.
Odeszły razem z Ciotką. Zmarła młodo, jesienią, a o nich zapomniano- pozostały na zimę i zmarzły.

Był to nasz  raj, dobrze było nam ze sobą.
Nikt nie stosował tutaj żadnej chemii- wszystko rosło bujnie, bo ziemia była bardzo żyzna i urodzajna kl. II, ludzie zaś - pogodni i uśmiechnięci.

Stąd chodziliśmy wspólnie na długie wiosenne wycieczki po bazie i zawilce, których całe łany bieliły się w pobliżu brzozowych zagajników. Po drodze mijaliśmy lśniące tafle śródpolnych oczek wodnych, z których nagle podrywały się do lotu dzikie kaczki. Takie same jak te.

Mój mąż słusznie zauważył, że potrzebne jest pomyślne zakończenie, ważne w chorobie nowotworowej - pozytywne myślenie........

 Niestety to smutna historia - bez happy endu.

- Ile trzeba mieć arogancji, ignoracji dla drugiego człowieka, żeby zaprojektować na tym raju- bazę spółdzielni transportowej.
Ile braku szacunku, może zawiści, nienawiści, żeby dla tego celu odebrać i zburzyć czyjeś domy, skazać na tułaczkę i poniewierkę u schyłku życia
starsze, przeszło osiemdziesięcioletnie kobiety, rozbić rodzinę, zniszczyć pracę pokoleń....

Czy judaszowe srebrniki są  w stanie wyrównać krzywdę, wymazać  ból.....?.....

Takie było prawo w komunistycznej Polsce .....
i nic nie można było zrobić.....

Oddałabym wszystkie skarby świata za to miejsce.
Przez całe życie podświadomie go szukam ...
 


Ciąg dalszy nastąpi...






17 grudnia 2012

Super As


 
Jeszcze raz Lwów w zimowej szacie.




 
Kaplica Bojmów, wybudowana przez Niemców, kiedyś uważana była za symbol bezguścia , dzisiaj -za wizytówkę miasta.
 
Lwów to nie tylko piękne kościoły i zabytkowe kamienice.
 
Jeszcze mamy Adwent, ale przygotowania do Świąt i Karnawału trwają.
Niedługo będziemy wznosić toasty.
Napojem, który pity był w okresach postu było piwo, znane już w Starożytnym Egipcie i Samarii. Pito je przez słomkę, wznoszono nim też toasty.

Cech piwowarów  we Lwowie istniał  już w 1407 roku. W 1533 roku Zygmunt I Stary wydał dekret na mocy, którego do prowadzenia browaru konieczne było stosowne pozwolenie .
Historia  Browaru Lwowskiego sięga roku 1715, kiedy to książe Stanisław Potocki przekazał Jezuitom działkę na Kleparowie, wydając jednocześnie zgodę na prowadzenie browaru.

 
Mnisi  w okresie postu  wstrzymywali się od jedzenia , ale pili piwo.
Jednym ze składników do produkcji był  chmiel- bardzo kobieca roślina.

 
Zakon Jezuicki  został rozwiązany po I szym rozbiorze Polski  przez Austriaków, a ich browar przejęło w 1896 roku Lwowskie Towarzystwo Akcyjne Browarów.
 Scalone przez nie warzelnie produkowały około 15 procent piwa w całej Monarchii Austro-Węgierskiej! W nowym browarze przy ulicy Kleparowskiej działała najnowocześniejsza w Austrii rozlewnia, korkująca 5 tysięcy butelek na godzinę.
Browar wyposażony był w tabor i 85 specjalnych wagonów- chłodni.
Piwnice do przechowywania piwa chłodzono systemem  z kompresorami amoniakalnymi. 

 
W okresie międzywojennym produkowano miedzy.innymi piwa : Bok, Porter Imperial i Exportowe, Leżak, Marcowe, Podwójne słodowe.
 Przed II wojną znane były w Polsce hasła reklamowe Lwowskiego Browaru:
 'Lwowskie piwo to jest klasa, robi z chłopa super asa',
'Sto lat żyje, kto  Lwowskie piwo pije',
'Prawdziwy smakosz pija tylko piwo Lwowskie', 
 ' Kto chce żyć bez troski, pije piwo Lwowskie '.
 
 
Znakiem towarowym nowego przedsiębiorstwa był monogram w kształcie charakterystycznej kotwicy.

 
Browar był jednym z trzech największych przedsiębiorstw w swojej kategorii w regionie, jak również w Austro- Węgrzech. 
Pod koniec XIX wieku właścicielem został lwowski przedsiębiorca i filantrop Robert Doms, na którego cześć browar w 2007 roku otworzył restaurację o nazwie Chmielowy Dom Roberta.
 
W 2005 roku, z okazji 290-lecia istnienia przedsiębiorstwa otwarto Muzeum browarnictwa.

 
Moja imienniczka ' Zośka ' - w takich naczyniach roznoszono piwo

 
Bogata kolekcja kufli z kamionki,


 ze szkła,
 
 
porcelany. Każdy inny. Piękne byłyby na prezent.
 
Proszę, o dziwo Polacy potrafili warzyć piwo, umieli je reklamować, potrafili na nim zarabiać, docierało nawet do Rzymu, do Papieża.
 

Browar istniał w czasie II wojny światowej i za czasów radzieckich.
W 1999 roku wykupiony został przez skandynawską grupę Baltic Bewerages Holding.
W latach 2001–2008 akcje Baltic Beverages stopniowo nabywał koncern Carlsberg.


W roku 1793 we Lwowie powstała pierwsza wytwórnia likierów, założona przez Jana Baczewskiego, którego nazwisko, przez półtora wieku było symbolem markowego alkoholu.
W czasie wojny fabryka została zbombardowana przez Niemców i rozgrabiona przez Sowietów.
Spadkobiercy Jana Baczewskiego reaktywowali produkcję w Wiedniu.

Myślę, analizuję, wyciagam wnioski.
Po co ?
Dzisiaj świat trzeba odbierać takim jakim jest i konsumować, konsumować., a nie zastanawiać się, nie pytać.
A jednak mi żal.......
Byłam we francuskich winnicach, gdzie rosły 80 letnie krzewy winorośli.
Bogactwo się dziedziczy.........
Jest wynikiem pracy wielu pokoleń. Tylko jednostki mają większe szczęście.
Szkoda mi tej pracy, tego trudu, zwyczajów i obyczajów, szkoda starych receptur i sposobu wytwarzania.

Wkrótce Święta- wspominamy zapachy i smaki dzieciństwa:
zapach jodełki, którą ubierałam razem z tatą i smak czekoladek Wedla- "Mieszanki Wedlowskiej" i wawelskiej "Malagi", "Buławek", wieszanych na choince.
Nie ma już pysznej 'Mieszanki Wedlowskiej '- pozostała tylko nazwa .

Na Kasprowy już  też nie wyjedziemy  Polską Kolejką Linową - zostanie wystawiona na sprzedaż.

Z wiekiem  życie staje się gorzkie jak

 
piołun - bylica piołun

 
Nieco słodyczy może dodać:
 
 Kresowa piołunówka :
 
garść suszonego piołunu,
5 gałązek dziurawca z listkami i kwiatkami,
8 ziaren pieprzu,
10 rodzynek,
1 torebka herbaty ekspresowej (najlepiej Earl of Gray),
2-3 łyżki miodu,
1 l czystej wódki (45%)- z całą pewnością był to Baczewski
Do dużego słoja, najlepiej wecka, włóżyć garść piołunu i dziurawiec oraz pozostałe dodatki i zalać je wódką. Słoik zawinąć lnianą lub bawełnianą ściereczką, namoczoną we wrzątku i wstawić do gorącej wody na 2 godziny. Gdy woda będzie stygła, odlewać jej trochę i uzupełniać wrzątkiem. Następnie wyjąć z wody i usunąć herbatę, a słoik zamknąć i odstawić. Po tygodniu przecedzić przez bibułkowy filtr do kawy lub płatek bawełnianej waty zawinięty w jałową gazę.
Przecedzoną nalewkę odstawiamy na kilka godzin do sklarowania. Płyn znad osadu delikatnie przelewamy do butelek lub karafki, a osad przesączamy dodatkowo przez lejek z warstwą bawełnianej waty i potem dodajemy do nalewki.

Nalewka Lwowska :

  • 0,5 l spirytusu
  • 0,5 l wody
  • 0,5 szklanki soku z czarnej porzeczki (ze sklepu zielarskiego- Herbapol )
  • 2 łyżki miodu
  • 1/3-1/4 laski wanilii
  • 2 goździki
  • 2 liście laurowe
  • 1-2 łyżeczki tysiącznika
  • cynamon na czubek noża
  • 3-4 łyżki cukru

  •  
    Spirytus połączyć z wodą i sokiem z czarnej porzeczki. Wlać do szklanego naczynia. Dodać pozostałe składniki, zamknąć szczelnie. Odstawić w ciemne miejsce na 6 tygodni. Od czasu do czasu potrzasać zawartością naczynia. Przecedzić i wlać do butelek.

    Nalewka -  Serce Batiara
     i inne wymyślne kordiały i likwory, w których produkcji znaczną zasługę mają mnisi - słynne miody bernardyńskie i benedyktynka.

    Na ostudzenie zapędów muszę przypomnieć o zgubnych skutkach picia alkoholu , który zwiększa ryzyko zachorowania na nowotwory, w tym raka piersi.
    Piwo ze względu na zawartość rakotwórczych nitrozoamin może powodować - raka jelita i trzustki- szczególnie gatunki wysokoprocentowe.
     
    Zgodnie z sugestią Dany dopisuję :
     nalewki ziołowe pije się w niewielkich ilościach- okazjonalnie, jak lekarstwo. Przedawkowane mogą zaszkodzić.
     
     
    Wszystkim życzę:
    zdrowych, wesołych , spokojnych i szczęśliwych Świąt Bożego Narodzenia oraz miłej, rodzinnej atmosfery.
     
     
     
     
     
     
     
     

    11 grudnia 2012

    Bez troski .

    Tajemniczy Ogród, roślinna tematyka sercu miła, tyle, że zima przyszła, a z nią Królowa Lodu i Śniegu przyjechała wielkimi saniami.
    Pogoda u nas mroźna, znaczne spadki temperatur, ale prawdziwej zimy z obfitym śniegiem nie ma.

    -Jesteś jak puch - nie wyjeżdżaj, nie ruszaj się z domu w  zimowy, ciężki czas. Przeziębienie murowane- mówią znajomi.
    Mają rację - jestem jak puch i powinnam już zawsze dbać o siebie. 
    Organizm jest osłabiony po operacji usunięcia piersi i nigdy już nie będzie funkcjonował normalnie- niemożliwe.
    Nie wolno marznąć.
    Pomimo przestróg pojechałam szukać zimy, gdzie indziej i pojechałam się dowartościować.

    Zostawiłam polską degrengoladę i pojechałam szukać innego wymiaru czasu i innej kultury.

    -Lwów zimową porą ?
    -Ta czemu nie ?

     
     
    W tym kościele w Boże Narodzenie 1924 roku został ochrzczony kandydat do literackiego Nobla- Zbigniew Herbert - autor ' Barbarzyńskich ogrodów '. Urodził się i mieszkał nieopodal- przy ul. Łyczakowskiej 55, gdzie umieszczono pamiątkową tablicę.
    Obecny kształt świątyni zawdzięczamy księciu- Januszowi Wiśniowieckiemu.

     
    Na przykościelnym dziedzińcu znajduje się rzeźba św. Antoniego Padewskiego – patrona Zakonu Franciszkanów i świątyni. Rzeźbę wykonał Sebastian Fesinger. 

     
    Zabytkowy ołtarz i obraz,  przedstawiąjący Antoniego Padewskiego - patrona świątyni i Antoniego - mnicha - założyciela Ławry Peczerskiej w Kijowie-jedynego wspólnego świętego, łączącego Kościół wschodni i zachodni ( nastąpiła schizma wschodnia).
    Kościół nie został zamkniety za czasów radzieckich- cały czas odbywały się msze dla wiernych.
     
     
    Na marginesie- Ławra Peczerska w Kijowie, której założycielem był mnich Antoni.


    Gmach- Szkoły Powszechnej  Św. Antoniego - Łyczaków.
     
    Jak mówił Jerzy Janicki:
    -Nie można nazwać siebie wykształconym człowiekiem bez znajomości zasług Lwowa dla polskiej kultury i nauki.


    Tutaj mieścił się przed wojną Szpital Powszechny.
     Był to bardzo rozległy obiekt.
    W szpitalu  miała miejsce pierwsza operacja przy użyciu lampy naftowej, wynalezionej przez aptekarza Ignacego Łukasiewicza.
    Nad wejściem-  wysoko-  Oko Opatrzności Bożej.
     
     
    Figura Matki Boskiej na dziedzińcu szpitala
     
    Warunki zwiedzania miasta były bardzo trudne. Obfite opady śniegu utrudniały wykonywanie zdjęć.
     
     
    W tych gmachach znajdował się Wydział Medyczny Uniwerytetu Jana Kazimierza. 
     
     
    
    Warto wspomnieć o Zakładzie Biologii  we Lwowie i Dziele Rudolfa Weigla, ofiarowanym ludzkości i Polsce. Zakład Biologii UJK we Lwowie nastawiony na potrzeby Ministerstwa Spraw Wojskowych w chwili wybuchu wojny miał znacznie rozwiniętą produkcję szczepionki przeciw tyfusowi plamistemu, z której później  korzystali okupanci.

    

     Kościół  Zmartwychwstańców.
     
    Kościół Zmartwychwstania Pana Jezusa został wybudowany w 1877 na planie krzyża łacińskiego. . Malowidła ścienne wykonał w 1932 Kazimierz Jan Smuczak. W latach 30. XX w. został odrestaurowany.
    Przy kościele działał konwikt dla młodzieży męskiej szkół średnich.
    Po 1945 kościół zamknięto i umieszczono w nim szpital wojskowy.

     
    Po 1990 nieczynny kościół przekazano gminie chrześcijan baptystów.
    Do kościoła przylega ładny ,zabytkowy budynek o żółtej elewacji.Straszy otworami bez okien.
    Do środka wpada śnieg....


    Pałac przy dawnej ul. Piekarskiej zmieniał właścicieli : był posiadłością hrabiów Comello, Turkułłów, Dzieduszyckich; Majerów, Poletyłów.
    Powstawał w latach  1810–1830 (według innej wersji zbudowany w 1844 r.)
     W 1932 r. w pałacu otworzył kancelarię prawniczą adwokat Eugeniusz Batycki, ojciec słynnej “Miss Polonia 1930” Zofii Batyckiej.
     

    Kościół pw. Zaślubin Najświętszej Maryi Panny i św. Józefa oraz klasztor Sakramentek  we Lwowie.
    Za czasów radzieckich zaadoptowany na obiekt sportowy

     
    Kościół Sakramentek
     
     
     
    Z dawnego wystróju Światyni pozostały dzisiaj tylko  dwa anioły.
     
    W latach 30. XX w. alabastrownia Czartoryskich zbudowała dwa alabastrowe ołtarze boczne w stylu art-deco i ambonę.
    Obecnie mieści się tutaj kościół grekokatolicki.
     

    Przedwojenne Seminarium im. Asnyka ( żeńskie )
     

    Dawna ulica  Ochronek . Tutaj w czasie wojny uczył się Jerzy Janicki.
     
    Bardzo mi się podoba filmik, do  którego zamieściłam link- ' Kiszone ogórki '
     
     
     W budynku pod kręconymi kolumnami mieszkała i zmarła Maria Konopnicka, która przyjechała z Żarnowca na leczenie do Lwowa. Spoczywa na Cmentarzu Łyczakowskim.
     
     
    Można jeszcze znaleźć tablice, z polskimi napisami-  Chorążczyzna.
     
     

     
    Na Placu Akademickim (obecnie Prospekt Szewczenki), na piedestale siedział Aleksander Fredro.
    Pomnik przyjechał do Polski w 1950 roku i stoi we Wrocławiu .


    Na Placu Akademickim znajdowała się słynna Kawiarnia Szkocka ( w chwili obecnej trwa remont  budynku)

     
    Kiedyś na  ul. Akademickiej rosły strzeliste topole, dzisiaj- kuliste klony.


    Dawny budynek Cechu Rzemiosł przy ul Akademickiej- symbolizują go figurki nad wejściem.
     
    

    Przedwojenny herb Lwowa

     
    Adam Mickiewicz w niszy budynku przy ul. Akademickiej. 
     
     
    Archikatedra Lwowska .
     
     
    Zakochałam się we Lwowie, bedę do niego wracać, podziwiać, należeć do miłośników tego pięknego miasta.
    Byłam latem. Pisałam o nim w postach Apokalipsa i Biało, czerwono i biało- czerwono, Kompozycji z widmami
     
     
    Lwów i Wrocław- miasta magiczne.
     
    Do Lwowa mam blisko, do Wrocławia daleko, ale ......pojadę...... mam zaproszenie.
    Pozdrawiam Wrocławian. 
    Mieszkańcom innych miast i wiosek życzę ciepła i dni bez trosk.
     
     
     
     
    Przedwojenny Przewodnik po Lwowie - Ślaska biblioteka Cyfrowa
     






    6 grudnia 2012

    Carpe diem- chwytaj dzień.


    Wyróżnienie Liebster Blog od Domu pod Sosnami otrzymują ode mnie:

    1. Ksena - to dla niej odbędzie się 21 grudnia w Warszawie-  koncert charytatywny

    Prosze poczytajcie o koncercie i Magdzie. Trzeba Jej pomóc.
    Umieściłam  zdjęcie i informacje o koncercie i ebiletach  na swoim blogu w zakładce

    2. Rybenka   3. Maria z Pogórza Przemyskiego 4.Pauliśka 5. Ania 6. Dorota 7. Adam
    8.Viola 9. Kot Filemon 10. Anioły Anielki 11. Eksmisja sublokatora

     
    Carpe diem- chwytaj dzień.

    Najpiękniejsze obrazy -  maluje natura- inspiruje artystów. W niej każdy kolor harmonijnie przechodzi w drugi, obok siebie kontrastują kolory przeciwstawne- wszystkie do siebie pasują, współgrają- jak noc i dzień, woda i ogień


     
     Pasmo Bukowicy

     
    Tego obrazu już nie znajdziecie. Był tutaj ptasi rezerwat. Był.
     
    Właściciel spuścił wodę, wjechał ciężki sprzęt, wybrał żwir, który został sprzedany pod budowę dróg...
    Sprawa paskudna, tuszowana.
    Ze względu na  pomyłkę urzędnika ( nie wiedział, że to obszar chroniony ) Polsce grozi kara i tyle.
     
    W życiu najważniejsze jest -życie - w każdej formie, która istniała, kiedy człowiek opanowywał pionową postawę ciała. 
     
    Powinniśmy nagłaśniać czy nie ?
    Nie , bo Polska zapłaci karę.
    Tak, bo inni pójdą za tym złym przykładem- złą drogą.
     
     
    Kocham życie i nie mogę patrzeć jak dewastowane jest nasze środowisko.
    Takimi śmieciami ( to tylko namiastka) mój sąsiad podnosił teren na swojej nieruchomosci, która sąsiaduje z moją. Wystawił ja na sprzedaż za bardzo duże pieniądze. Ktoś ją kupi.
    Wszystko jest zgodnie z prawem. Można sypać odpady, posprzątane z czyjejś budowy. 
    Boli mnie serce.........
    Nie rozumiem tego wszystkiego........., nie ogarniam rozumem takiego toku myślenia..........
    Nie podoba mi się taki świat. Na takim śmietnisku będą żyły następne pokolenia ?
     
    Życie w tym miejscu, obok tych śmieci odarło mnie z marzeń, z romantyzmu i fantazji. Zabrało moją Babcię, mojego Ojca, moje zdrowie, zaplanowało moje życie. Pozostała gorycz.
     
    Tego co chciałabym mieć z rzeczy tego świata- już nie dostanę.
    Pragnę, żeby w tym 'Miejscu' nastał porządek-  przede wszystkim prawny, żeby miasto przestało mieć tutaj swoje prawa, a pseudobiznesmeni przestali zarabiać pieniądze naszym kosztem, żebyśmy byli ważniejsi niż czyjeś  wizje rozwoju.
     
    My - chorzy na raka, pisząc blogi, często chcemy pokazać jak ważna jest profilaktyka chorób nowotworowych, zdrowy styl życia, w tym czyste środowisko.
    Są pieniądze na różne chore i przerośnięte formą inwestycje, na poszerzenie dróg, budowę drogich kładek dla pieszych, a nie ma na profilaktykę chorób nowotworowych i leczenie ludzi chorych.
    W ciagu 10 lat liczba ludzi chorych na choroby nowotworowe ma się podwoić.!!!!!!!!!!!
     
    Na piedestale wartości umieszczam rodzinę i zdrowie.
     
    Na Święta, pod choinkę planujemy zakup  wspólnego prezentu- stołu do tenisa stołowego, jako mniej urazowego  sportu.
     
    Każdego dnia odbywam  podróż  życia, a najlepszym środkiem transportu są moje nogi,  które niosą mnie prawie wszedzie, dokąd tylko zechcę, do każdego Tajemniczego Ogrodu.
     
     
     
    Bagienko Przecławskie
    Stąd wyłowiłam całuski i dwie rybie łuski od D.....y (hi hi hi)
    Tutaj podziwiałam- wełniankę-  trawkę, kwitnącą na biało w maju.
    Wełnianko- piękny biały puchu.
     
    O własnych siłach mogę  dotrzeć do wielu tajemniczych miejsc, naturalnych ogrodów, wypielęgnowanych ręką wybitnego ogrodnika, niosących  pragnienie ciągłego odkrywania takich miejsc i ochota ta, nic, ale to nic nie traci ze swojej mocy.
    Wchodzimy do tego ogrodu przez furtkę, nie wiedząć co tam zastaniemy.
    W tych cudnych zakątkach rosną najpiękniejsze kwiaty, które tylko tutaj mają najlepsze warunki do wzrostu i rozwoju.
     Który z nich jest najpiękniejszy- osądzcie Sami ? Ja nie mogę się zdecydować. 
     

    Grzybień biały- lilia wodna na stanowisku naturalnym

     
    Grzybień biały w Lasach Janowskich
     

     
    Kim był tajemniczy ogrodnik, który ......... posadził lilie ?
     
    
     
     Cuda po raz kolejny, a gdzie jest Pan Tolibowski ?
     
     
     
    Dostałam kolejne wyróżnienie. Tym razem od- Megi Moher
    Wymień 10 roślin , które lubisz ? (podobne pytanie padło od Domu Pod Sosnami )

    Dzisiaj pokazałam  tylko dwie sposród tysięcy roślin, trudny wybór.
    Odpowiedziałam na  11.  pytanie Megi- opowiedziałam z czym kojarzy mi się
     tajemniczy ogród.
     
    Wy, którzy wstępujecie do mnie choć na chwilkę, nie komentujecie, nie ujawniacie się, że jesteście -
     odezwijcie się do mnie. Ciekawi mnie kim jesteście i jakie blogi prowadzicie ?
    
    Mam kłopot, kogo obdarzyć tym wyróżnieniem. Pomóżcie mi , proszę.