Pacjent niepokorny ?
Czy pacjent onkologiczny może mieć jakiś wybór ? Czy może być niepokorny ?
Nigdy nie identyfikowałam się z rakiem, z którym często identyfikowali mnie ludzie, wiedzący o mojej chorobie.
Reagowali bardzo emocjonalnie, jak na stwora z innego świata, ufoluda z góry skazanego na zagładę. Jakkolwiek brutalnie to brzmi, takie zachowanie jest zwykle standardem - tak odbiera mnie wielu ludzi- z lękiem i obawą, czasem jak trędowatą....
Dla swojego dobra i dla lepszej wzajemnej atmosfery przemilczam rakowy aspekt mojego życia.
Na początku choroby zastanawiałam się- w jakim stopniu odmieni ona moje życie- na ile rak nim zawładnie?
Na tyle - na ile sami pozwolimy mu sobą zawładnąć.
Zawsze można dokonać dobrego wyboru- nawet wtedy, kiedy się zdaje, że jest to zupełnie niemożliwe..... - in sensu stricto.
Przyjmowałam lekarstwo, które miało zapobiegać przerzutom raka piersi u kobiet. Lek nie do odrzucenia - Zoladex
Czułam się po nim fatalnie i psychicznie i fizycznie. Miałam wysokie ciśnienie, bezustanne uczucie zimna, zlewne poty.
Lek pozbawił mnie całkowicie snu.
Niby nic wielkiego, ale jak egzystować bez snu i z pobudzonym sercem.
Z jednej strony lek miał ratować mi życie, a z drugiej to życie uniemożliwiał.
Próbowałam pomóc sobie lekami obniżającymi ciśnienie, suplementami i środkami nasennymi, przepisanymi przez internistę, ale tak naprawdę nic nie pomagało.
Widząc moja mękę- mój mąż radził mi odstawienie leku.........
Przecież nie można tak.....po prostu- odstawić - mówiłam.
Zwróciłam się o pomoc do chirurga onkologa i..........................,
i................................... powiedział
- Odstawić !
Radziłam się onkolożki i.........................., i .................internisty, i.................
potwierdziły słowa chirurga.
Miałam nadal wątpliwości .
Rozwiał je jednak mój psycholog:
- Przecież konsultowała się Pani z lekarzami !
Nie żałuję i nigdy nie żałowałam tej decyzji. Nic na siłę.
Odżyłam - odzyskałam tożsamość...i uśmiech.
W tym miejscu dołączę wątek z "Gargamelem ".
"Gargamel " był etatowym lekarzem dyżurnym w pewnym szpitalu, był też onkologiem.
Nie mogąc poradzić sobie z działaniem leku, szukałam pomocy na pogotowiu ( 2 razy) i zawsze trafiałam na "Gargamela ", który brał wszystkie dyżury nocne, jakie tylko mógł ( ja o tym nie wiedziałam).
"Gargamel" bagatelizował problem i widział we mnie osobę z depresją nerwicową czy nerwicą depresyjną - już się nie dowiemy, jak się to właściwie nazywało.....
Przepisywał mi silne środki na uspokojenie........
I tak dookoła Wojtek.
..........................
Musimy akceptować leczenie, żeby przynosiło ono pożądane skutki.......nic z leczenia - bez nas.....
Z niesmakiem wspominam historię z Gargamelem, chociaż było to już tak dawno, to dopiero teraz odważyłam się o niej napisać.....
Dusza to delikatna materia...
Po kilku latach od tych wydarzeń "Gargamel" miał proces w sądzie- zaskarżył go pewien pacjent.......
o błąd w sztuce......... - to tak na marginesie.
Miałam nie publikować tego osobistego wątku, ale dzisiaj zmieniłam zdanie.
Czasem możemy zrezygnować z leczenia, które nie służy ciału i godzi w naszą duszę.
Oscar Wilde powiedział:
Człowiek, który umie żyć w harmonii z samym sobą jest szczęśliwy,
ale aby być szczęśliwym trzeba pragnąć, działać i pracować
- Paul d'Holbach
Dzisiejszy post traktuję, jako pożegnanie z pewną formą bloga.
Śpieszę donieść, że będzie mnie tutaj nieco mniej.
Właściwie już powstał blog, dzięki któremu całkowicie odzyskam swoją tożsamość.
Zaczyna uwierać mnie ta rakowa skóra, która zawsze była mi obca, która krępowała mi ręce i ograniczała mnie.
Będę sobą w jednym z milionów blogów. Znowu zacznę wszystko od początku - nie po raz pierwszy...
Muszę podjąć działania zmierzające do promocji mojej małej firmy, która pomimo wszelkich przeciwności losu trwa.
Przetrwała dzięki moim pracownikom, którzy teraz ogromnie się starają, solidnie pracują, żeby tylko mieć pracę. To wspaniali młodzi ludzie.... .....
Ze zrozumiałych względów nie mogę Was zaprosić, bo musiałabym się ujawnić.......
Ogromnie żałuję......
Ciepło Was pozdrawiam - tak ciepło, jak ciepłe w odbiorze są kwiaty kuflika.

Czy wiecie czym wyróżniają się kwiaty tej rośliny ?
Mam złudną nadzieję, że jednak całkowicie nie zniknę z Waszych netomyśli.... i będę jak to drzewo.....,
uparcie trzymająca się netowej przyjaźni...
Ile ono może mieć lat ???????????